a mnie się ten film podobał średnio inie uważam go za genialny.Taka słodka,banalna hollywoodzka komedyjka z obowiązkowym happy endem...
Moim zdaniem nie ma w tym nic słodkiego .... ani banalnego ... ale rozumiem, że niektórym mogło się nie podobać :)) a na poparcie moich słów powiem jedno: Jack Nicholson. I wszystko jasne :P
mnie się film podobał bardzo :) też nie widze niczego słodziutkiego, noo ... oprócz Jacka Nicholsona;)
to ze film konczy sie dobrze nie oznacza a priori, ze konczy sie banalnie, a postawy ludzkie przedstawione sa w sposob bardzo naturalny i zdecydowanie niebanalny, to bardzo wartosciowa, mimo ze hollywodzka, projekcja
Ten film to jeden z (niewielu) dowodów na to, że nawet w Holiłód uda się czasem (rzadko)zrobić coś sensownego (chociaż trudno w to uwierzyć).
A że słodkie zakończenie - to komedia romantyczna, czego się spodziewałeś, tragedii szekspirowskiej?
Jedyne, co mnie drażniło, to makabryczne stężenie poprawności politycznej, no ale oni już tak mają.
Ja to widzę tak: geje są milutcy (wszyscy kochają Simona - sąsiadka, służąca, agentka, nawet Carol - po dwóch dniach znajomości), wrażliwi (chociaż Simon jest wg mnie większym egocentrykiem niż Melvin), kulturalni, i oczywiście pokrzywdzeni; chociaż ciekawe że również przez innych gejów), a jedyna osoba, która ma coś przeciwko nim to chory psychicznie stary zgred. Na dodatek to rasista, antysemita i w ogóle cham. Tendencyjny obrazek. Zapewne żeby maksymalnie przerysować postać Melvina, żeby skumulować w nim cechy najgorszego obywatela użyli takich "uniwersalnych" mniejszości.
Aha, no jeśli chodzi o to, że gej jest tu przedstawiony jako normalny, pozytywny człowiek, to oczywiście nie jest tak przedstawiony. On nie tylko - jak zauważasz - jest egocentrykiem. Jest nieudacznikiem i totalną, zmanierowaną ciotą mającą aspiracje do bycia artystą (jak wszyscy pedzie, no nie?). Połączenie wielu stereotypów. Jeśli więc postać jest przedstawiona tendencyjnie, to w tym jedynie sensie, żadnego upiększania nie widzę, nie widzę nawet neutralnego budowania postaci.
Dlaczego od razu nieudacznikiem? Miał człowiek pecha. Ale do pewnego momentu nieźle mu się powodziło - w końcu skądś te tłumy na jego wystawie (?) się wzięły. A to, że człowiek czasem potrzebuje pomocy, staje się bezbronny, nie czyni go, moim zdaniem, nieudacznikiem.
Zresztą może oboje jesteśmy przeczuleni, tylko w inne strony, bo jednak oglądaliśmy ten sam film, a zobaczyliśmy zupełnie co innego.