Abyście mieli jasny obraz tego jaki poziom niesamowitości reprezentuje ten film, na sam początek chciałbym zaznaczyć że 90% postaci grana jest przez azjatyckich aktorów.
Otóż Bruce Lee trafia po śmierci do świata podziemia (rodzaj czyśćca/piekła?) gdzie wplątuje się w walkę o władzę pomiędzy królem podziemia a buntownikami. Po stronie króla stają khem ... Drakula, Bezimienny (postać Eastwooda z 'trylogii dolarowej'), Ojciec Chrzestny, James Bond, Emanuele (postać z Erotyków) oraz niewidomy mistrz kung fu (znany z innych filmów gatunku). Brucowi pomagają min. jednoręki mistrz, Indiana Jones (!!!) jak również Popeye (!!!!!). Tak, ten Popeye od szpinaku.
Film jest jednym z ostatnich reprezentantów tzw. Brucesploitation które bezczelnie a czasami obrazoburczo wykorzystywały legendę Brucea Lee. Analizowanie tworu o tak zakręconej fabule pod względem logiki i dobrego smaku byłoby absurdem więc nie będę tego robił. Mogę tylko polecić film każdemu z odrobiną poczucia humoru i dystansu do kina.
Do piwka w sam raz. Kupa śmichu. A poza tym, skoro oceniłeś film, to to znaczy że ty go też obejrzałeś, czyż nie? Nawet jeśli tylko z ciekawości?
Znalazł się w rankingu gniotów wg onetu. Z racji, że jest tu mało materiałów o nim,
zamieszczę i ten opis :-) W większości informacje pokrywają się z tekstem miszy.
"Niełatwo znaleźć słowa, które będą w stanie oddać poziom absurdu, jaki zgromadzono w
„The Dragon Lives Again” – ten film prosto z Hongkongu opowiada bowiem o duszy samego
Bruce'a Lee, która po jego śmierci wędruje do Zaświatów. Mistrz sztuk walki spotyka tam
legion ikon popkultury, a wśród nich Drakulę, Jamesa Bonda, Clinta Eastwooda, Popeye'a i
Emmanuelle. Lee musi położyć kres niecnym planom części rezydujących w Zaświatach
delikwentów, planujących zrzucić z tronu urzędującego tam obecnie króla. Czy „The Dragon
Lives Again” wymaga jeszcze jakiejkolwiek dodatkowej rekomendacji?" za onet.pl