Wyróżnia się wśród filmów Disneya. Był po prostu rewelacyjny. Genialna fabuła, świetna gra aktorska i znakomita obsada. Szczególnie spodobały mi się postacie i wątki drugoplanowe. Miles, jego wizje i dziewczyna, Marco, p. Moore (szczególnie, ze zagrał go Steve Valentine) i ich tajemnice, Jen, Lance i ich romans oraz wątek główny, czyli Allie, Willa i ich przyjaźni. Najbardziej podobało mi się zakończenie, które było fenomenalne. Film był naprawdę bardzo ciekawy i strasznie wciągający, nie mogłem oderwać oczu. Zdziwiło mnie jedynie to, że ci nastolatkowie mają codziennie historię, trochę bez sensu, ale to tylko taki szczegół. Film szczerze polecam i mam wielką ochotę na sequel, choć wątpię, by powstał, ale zawsze warto mieć nadzieję. :)
Nie, nie żartuję. Film był naprawdę rewelacyjny i nie rozumiem tak niskiej średniej ocen.
Nie, bo jak dla mnie zakończenie było właśnie najbardziej zaskakujące. Kto by się spodziewał, że królem Arturem jest Allie? Gdyby był nim Will to wszystko stałoby się nudne i oczywiste, a tu taka niespodzianka. 5,9/10 to zdecydowanie za mało jak dla takiego filmu.
Mnie się podobała całość. Były bardzo ciekawe postacie i fabuła inna niż w pozostałych filmach Disney Channel. Film świetny.
Tez uważam że film jest dobry..A osoby które komentują w tak obleśny sposób na tym forum nie maja więcej lat niż bohaterowie filmu..:(
Słonka, czy ty przypadkiem nie jesteś jedna z tych histeryczek, które strzelają focha, jeśli ktoś ma inne zdanie niż one? Film jest koszmarny. Już HSM przyjemniej się oglądało. Największy wpływ na moją ocenę ma brak logiki, koszmarne aktorstwo, żałosne efekty specjalne, kiepski scenariusz, oraz całkowite odejście zarówno od legend arturiańskich, jak i książki Meg Cabot. Kto czytał, ten wie o czym piszę, kto nie, niech przeczyta i sam zdecyduje, czy film był lepiej zrealizowany, czy książka napisana. Ja stawiam na to drugie. Film ma u mnie ocenę 2 tylko i wyłącznie z tego powodu, że po Kac Wawie obiecałam sobie dwa razy się zastanowić zanim dam jakiemu 1
Masz rację Raven.
Książka tak bardzo mi się podobała, w sumie jest nawet jedną z moich ulubionych. Ucieszyłam się na wieść o ekranizacji, a gdy już doszło do oczekiwanej premiery, wyłączyłam w połowie i nawet nie zobaczyłam do końca. Scenariusz odbiegał bardzo daleko od książki Cabot, a liczyłam na wierne odwzorowanie. Z czasem zastanawiałam się czy to jeszcze podchodzi pod legendy arturiańskie (polecam "Mgły Avalonu" Marion Zimmer Bradley").
Napomknę tylko krótko o wszystkich tych szczegółach technicznych związanych z filmem jak aktorstwo itd. (Raven już o wszystkim wspomniała). Faktycznie były koszmarne.
Po pierwsze nie jestem twoim słonkiem a po drugie moje świadectwo maturalne jest już dość podstarzałe i lata głupiego rozumowania mam dawno za sobą. .Przypominam ze to jest film dla młodzieży a tego widzę nie brałeś pod uwagę..Jak na film na niedzielne popołudnie jest bardzo dobry.
Po pierwsze, jestem kobietą, więc powinnaś napisać "nie brałaś".
Po drugie, nie oceniam filmów na podstawie tego, dla jakiej grupy wiekowej został zrealizowany. Oceniam poziom aktorstwa, realizację, scenariusz, efekty specjalne, montaż, zgodność z powieścią (jeżeli chodzi o ekranizację naturalnie) i wiele innych aspektów. To, że grupą docelową dla której realizowany jest jakiś program są dzieci czy tez młodzież nie oznacza, że trzeba przestać dbać o szczegóły. A w przypadku tego filmu od razu widać, że zrealizowano go po łepkach.
Po trzecie, czym się różni niedzielne popołudnie od jakiegokolwiek innego? Zobowiązuje mnie to do oceniania jako dobrą byle jaką produkcję?
Zastanawia mnie też, którą konkretnie wypowiedź uważasz za obleśną...
Widać, oglądałem film wyłącznie o identycznym tytule, bo wrażenia mam odmienne. Jedyne określenie z twojego postu, które skojarzyło mi się z tym filmem to "(...)bez sensu(...)''. Doceniam jednak oryginalny gust.
okej, czasem do krytyki wystarczą słowa wyjęte z kontekstu i ogólnie staram się nie stosować takich metod. Tą wypowiedzią też dałem Ci niezły materiał do wyłapywania słówek:)
Ja to samo! Film to absolutna porażka i ratuje go jedynie fakt, że jest produkcji Disneya (czyli coś anty-ambitnego). Na koniec postu czekałam na: a teraz wyrazy uznania zamieńcie na negatywne określenia :D
Zgadzam się, w większości. Fabuła, obsada, dubbing, wszystko było genialne, ale zakończenia nie jestem w stanie przełknąć. I nie chodzi mi tu bynajmniej o tożsamość króla Artura, to mi się nawet podobało. Chodzi mi o to co nastąpiło później. Magiczne przeniesienie bohaterów na plażę, ,,epicka" walka z siłami Mordreda (skąd oni się tam w ogóle wzięli??), no i oczywiście czym byłby amerykański film, gdyby gł. bohater nie wrócił na boisko w ostatniej sekundzie i nie pomógł wygrać meczu footballu. I jeszcze ta ostatnia scena przy stole z mieczami... Gdyby nie te kilka scen byłaby zasłużona 8, a może nawet 9. A tak zdecydowałem się tylko na 7. Szkoda, bo reszta filmu naprawdę była na poziomie.
Fakt, Te ostatnie sceny były jakieś takie surrealistyczne. Mogli by to skończyć bez rewelacji typu: przenoszenie się w czasie, do innego wymiaru, rzeczywistości alegorycznej, czy nie wiem o co to właściwie było. Albo chociaż komuś wcisnąć w usta wyjaśnienie co się stało.
Film jest strasznie rozczarowujący. Fabuła fatalna, gra aktorska w najlepszym wypadku przeciętna (jedynie Molly C. Quinn mi się spodobała), efekty specjalne po prostu tragiczne (ach ten "deszcz meteorytów", przyznać się, kto jeszcze parsknął śmiechem na jego widok?).
Ani to ma jakikolwiek związek z legendami arturiańskimi, ani z powieścią na podstawie której zostało nakręcone.
Jestem tym bardziej rozczarowana, że naprawdę podobała mi się książka Meg Cabot. A co z niej zostało w tym filmie? Imiona głównych bohaterów, oraz pomysł na dostosowanie legend arturiańskich do naszych czasów. Cała reszta to napisana od nowa historia. Jedyne co w tym wszystkim było OK, to dodanie do fabuły Milesa jako Merlina. Choć książkowa wersja i również była ciekawa.
Ogólnie rzecz ujmując, to najgorsza ekranizacja ze studia Disney'a jaką kiedykolwiek widziałam.
Ja doceniłam fakt, ze sytuacja odbiega od innych filmów Disneya, bohaterka nie jest typowa lalunia i jest przedstawiona spoko , ale rzeczywiście reszta jest beznadziejna .. Zwłaszcza te sceny końcowe, kompletnie z dupy wzięte i po prostu cienkie .. Poza tym przy scenie w teatrze mialam nieodparte wrażenie ze oni wszyscy sa chorzy psychicznie i to wszystko dzieje sie w ich głowach xD takie pierwsze wrażenie