Dla mnie to najlepsza produkcja Disneya do tej pory, no bo przyjemnie jest zobaczyć film,
gdzie nie ma Miley czy Demi albo Jonasów, ale ... trochę razi mnie parę błędów UWAGA
KILKA SPOILERÓW!!!!
1. Dlaczego Will nie był Arturem .. to się dla mnie nie zgadza, ponieważ to Artur miał
zostać zdradzony przez żonę z jego najlepszym przyjacielem, to Artur miał prowadzić swój
lud do zwycięstwa .. mogę wymieniać jeszcze wiele innych cech i zdarzeń, które
świadczą o tym, iż to Will powinien być Arturem, wszystko się w jego przypadku zgadza..
.Ellie nie wykazywała do tego żadnych predyspozycji .. .dobrze, że chociaż w książce się
tak stało ...
2. Dlaczego profesor Moore został Mordredem ? ?? Mordred miał być przyrodnim bratem
Artura, a Marco świetnie się nadawał do tej roli... nie było żadnego powiązania ..bo
potem okazało się, że to Ellie jest Arturem! tego nie rozumiem ...
Poza tym myślę, że film był ciekawy, duży plus za rolę Gregga Sulkina ... o i Steve
Valentine był super. .. to dla nich to oglądałam ... bardzo fajna muzyka ... historia może
trochę poplątana, skomplikowana , ale wg mnie film nie był taki zły .. nie był taki
cukierkowy jak inne produkcje Disneya "Hannah Montana" "Camp Rock" czy "Cheetah
Girls", dlatego 8,5/10 odemnie a co Wy o tym filmie sądzicie?
Masz rację, to nie było żadnego powiązania i nadal nie mogę wybaczyć twórcom, że z Ellie zrobili Artura... I tego, że zmienili imię głównej bohaterki. Po co? Pewnie dlatego, że chcieli nas zaskoczyć. I udało im się, ale... negatywnie.
Mnie też strasznie to zdenerwowało. Lubiłam tę książkę, wszystko tam było logicznie połączone, a tu jest co najmniej przypadkowe - gdyby rzeczywiście oni wszyscy byli reinkarnacjami, to Mr. Moore byłby bratem przyrodnim Allie, Lance przyjacielem a Jen jej dziewczyną ;3
Wielkie rozczarowanie za zbyt swobodną interpretację.
Moim zdaniem może i najlepsza , ale najlepsza pośród kiepszczyzny ogólnej disneya
zgadzam się .. chociaż wprowadzenia tego, który był Merlinem nie było takie złe wg mnie, bo jakoś tak polubiłam tę postać