Film mocno bazuje na produkcjach z lat 80. - nic dziwnego, że Carpenter uznał go za plagiat, bo jest tutaj cała masa nawiązań i zapożyczeń do "Ucieczki z Nowego Jorku". Niektóre to wręcz chamskie - "masz fajkę? ", mów mi Snow" czy umieszczony na nadgarstku lokalizator. No i sam wątek misji na czas i świeżo złapany więzień jako jedyna nadzieja ;). Ale "Lockout" ogląda się nawet OK - fajny jest klimat i ta B-klasowość robi swoje. Szkoda tylko, że Snow nie miał ciekawszych antagonistów. No i efekty specjalne były nieco słabe jak na 2012 rok. Film wyglądał raczej jak jakaś tańsza produkcja z końca lat 90. Ale w zainteresowaniu się ogląda jak główny bohater krąży po korytarzach orbitalnego więzienia, to mocno nie czepiam się.