Film jest równie emocjonujący jak eskimoskie zawody w budowaniu igloo na czas. Ślamazarnością przebija wszystkie skandynawskie kryminały, a intryga godna Agaty Christie ogarniętej totalną starczą demencją. Przesłanie jest jasne jak sierpniowy deszcz Perseid - architekci to dranie. Można im pozazdrościć tylko jednego - niezłych loftów. Mówiąc bez owijania w bawełnę, totalna strata czasu, w dodatku okupiona dojmującym poczuciem nudy.