Film ciekawy, intrygujący. Jeżeli przymknie się oko na pewne uproszczenia, w tym te przypadkowe wzory na tablicy i sam mechanizm podróży w czasie, to można się na seansie dobrze bawić.
Tknęła mnie jednak pewna rzecz, która trochę kładzie finał. Bohater dobrze wiedział, kiedy jego dziewczyna zginie. Jeżeli chciał z nią wieczorem wyjechać, to po co ryzykował i szedł na demonstrację? Mógł ją zabrać godzinę wcześniej, dzień wcześniej. A jak już całość się zadziała, to w finałowej scenie na dachu mógł sobie powiedzieć coś więcej niż tylko aby "być wcześniej".
Niemniej i tak cały konstrukt filmu udany, warto oglądnąć. Pozdrawiam.
Gdyby dziewczyna nie zginęła nie mial by takiej motywacji do stworzenia "wehikułu ". Z drugiej strony nie zginęła by gdyby nie cofał się w czasie. To jest właśnie ta pętla. Śmierć wynika z podróży a podróż ze smierci. To jest zrozumiałe. Tym nie mniej w filmie jest sporo takich dziwnych akcji. Jak np tak ze zamiast coś próbować zrobić postanowił pracować w barze.
Zauważcie, że główny bohater najpierw motywował swoje działania ochroną swojej dziewczyny i ich dziecka i po to też zbudował wehikuł. Gdy dotarł jednak na dach w ostatnich minutach filmu i zdał sobie sprawę, co tak naprawdę się stało uświadomił sobie, że prawdziwym celem tego wszystkiego jest ochrona jego siostry przed jego ojcem.