Podczas oglądania filmu raz się uśmiechałem sam do siebie, raz aż się chciało płakać, aż
do sceny gdy ginie Billy, wtedy wszystko zaczęło się sypać, a mi coraz bardziej chciało się
wyłączyć telewizor. Zwykle nie popieram ciągłych happy-endów, ale tego się nie
spodziewałem i nie chciałem się spodziewać. Co innego w Gladiatorze, ale tutaj, ta scena
na prawdę łapie za serce i psuje humor na całą resztę dnia. Nie wiem jak wy macie, ale ja
czasem potrafię się przejąć filmem ; p. To byłby mój ulubiony film, gdyby nie zakończenie,
dlatego daję tylko 8/10.
jesli od swojego humoru uzalezniasz ocene filmu, jestes tak samo chory jak ci ludzie tam obecni.