Zgadzam się, film bardzo dobry, przyjemnie się go ogląda - ale żeby zaraz na 5. miejscu?
No pardon, ale całość była przewidywalna... Poza tym nie znalazłem w tym filmie nic
wybitnego. Ot, bardzo poprawnie zrealizowana produkcja z genialnymi aktorami. Trudno
doszukiwać się jakichś wad... po prostu nie jest to idealne.
Spodziewałem się dramatu, który wyciśnie ze mnie łzy. I owszem, film dosyć smutny - ale
nie doszło do sytuacji, jaką miałem np. przy "Marzycielu", gdzie się na końcu popłakałem.
5 miejsce jest jak najlardziej odpowiednie, nie wiem nawet czy nie wyzsze (rzecz jasna biorac pod uwage co jest wyzej), film dobry i zmusza do myslenia, nie tak jak niektore komercyjne wytwory XXI wieku, poza tym placz wcale nie musi byc wyznacznikiem dobrego dramatu :P
czasami, droga Lauro, wyznacznikiem dramatu są emocje, które on wzbudza, nie całościowa jakość, natomiast łzy często są efektem tych właśnie emocji.
:)
owszem andżela, znowu nie wiesz co mam na myśli :P chodzi mi o to że są inne emocje niż smutek czy coś w ten deseń, towarzyszące oglądaniu dramatu tylko jakoś średnio je teraz umiem nazwać, aczkolwiek lubie jak mi lata po głowie ,Jezu, ale dobre, ale dobre'' uheueh no w każdym razie nawet bardziej skomplikowane uczucia mi towarzyszyly wyobraz sobie
Mógłby śmiało się znajdować przy "Ojcu Chrzestnym" - uważam ten obraz jako całokształt twórczy za dzieło ciekawsze od "Forrest Gumpa", "Zielonej Mili" , nie wspominając o "Skazanych na Shawshank", oczywiście nie krytykując żadnego z wymienionych filmów - także są bardzo dobre i zasługują na wysoką ocenę i wyróżnienie przez koneserów kina.
Co mają łzy do jakości produkcji? :)
Zakończenie oprócz wpędzenia w depresje daje jednocześnie radość, żaden film mnie tak nie rozerwał od środka. I jak z tym będziesz dyskutować? Subiektywne odczucia. W każdym razie zarys fabularny ma wartość większą niż wszystkie tanie dramy razem wzięte.
też nie pamiętam, żeby jakikolwiek inny film wywołał we mnie taki szok emocjonalny jak ten, gdy oglądąłam za pierwszym razem (to było w wakacje przed 3. gimnazjum)
wiecie co. jeśli mówię: lubię muzykę, książki i filmy, to znaczy, ze sprawiają mi one przyjemnosć (słuchanie, czytanie, oglądanie). W życiu przyjemnosć sprawiają mi WYŁĄCZNIE rzeczy, dzięki którym się uśmiecham, mam miłe wspomnienia, lub po prostu powodują, że czuję się szczęśliwa. Jeśli coś jest smutne, rozwala od środak i nie wnosi kompletnie ŻADNEJ radości do mojego życia, to wówczas RACZEJ tego nie lubię.
a filmy z kolei oceniam nie dlatego, ze są dobre, lub nie, tylko wedle tego, jak bardzo mi się podobają. I wówczas jego, ogólnie przyjęta, 'jakość' dla mnie przestaje mieć znaczenie.
:)
no, nieważne, dzieciaczki, każdy ocenia filmy wedle innego kryterium i na co innego zwraca uwagę, więc pewnie w tej kwestii nigdy się nie dogadamy, a już szczególnie z Laurką na temat jej ulubionych ambitnych dramatów. :)
Oglądasz dramaty tylko po to żeby na nich płakać?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dramat
http://pl.wikipedia.org/wiki/Film_dramatyczny <--- Dziwi mnie tylko czemu nie ma tam wymienionego "Lotu" :O.
Wybaczcie za spam, ale za pierwszym razem link mi się ukazał łącznie z wypowiedzią.
1. Bardzo poruszająca historia + 2. Barwne postacie + 3. Nicholson w najlepszej formie = Piąte miejsce :)