Lot nad kukułczym gniazdem

One Flew Over the Cuckoo's Nest
1975
8,5 430 tys. ocen
8,5 10 1 430115
8,7 74 krytyków
Lot nad kukułczym gniazdem
powrót do forum filmu Lot nad kukułczym gniazdem

Szczerze mówiąc chciałam go przede wszystkim zobaczyć, ze względu na postać siostry Ratched, która jest umieszczane we wszystkich zestawieniach najgorszych i najbardziej nieludzkich postaci filmowych. Niestety jakoś nie zrobiła na mnie wrażenia, wręcz nie widzę w niej nic aż tak nad wyraz okrutnego, po prostu zimna służbistka, trzymająca wszystko twardą ręką. Do tego to jest specyficzne środowisko i ktoś musiał trzymać dyscyplinę, bo by się źle skończyło. Co do stosowanych metod, to może dzisiaj wydają nam się brutalne i niehumanitarne, ale w tamtych czasach z pewnością były czymś normalnym i sądzono ze pomagają (na przestrzeni wieków lekarze stosowali wiele nietrafionych metod, nawet nie po to by specjalnie szkodzić, tylko zwyczajnie nie mieli dostatecznej wiedzy, gównie jeśli chodzi o choroby psychiczne). (Jeśli ktoś chce zobaczyć naprawdę złą kobietę, to niech obejrzy sobie "Monster".)
Całość jest dość dobra choć nie powala na kolana, niejcami film jest trochę nudny. Strona wartościowa jest jakoś dziwne niedostrzegalna na pierwszy rzut oka. Końcówka naprawdę mocna, ale niestety zbyt symbolicznie pokazana i nie każdy może ją zrozumieć, trzeba po prostu wiedzieć czym jest zabieg który mu wykonali. Sama na początku myślałam że po prostu naszpikowali go lekami, dopiero na filmwebie przeczytałam o co chodzi, zwyczajnie tego jakoś nie skojarzyłam. Świetne zagranie z tym Indianinem. Aktorstwo oczywiście pierwsza klasa.

dkf

a czytałaś "Lot nad.." ? to polecam wtedy lepiej zrozumiesz o co chodziło z tą podłością Ratched film jest opowiedziany bardziej ze strony McMurphiego a książka z punktu widzenia Wodza, polecam przeczytać! :)

ocenił(a) film na 8
joanjett

Jak ja takiego czegoś nie lubię. Film jest dla mnie oddzielną rzecza od książki i nie ma nic gorszego niż to, aby zrozumieć w pełni o czym jest obraz, trzeba przeczytać pierwowzór. Jak ktoś tylko napiszę że film jest słabszy od książki, to odrazu odzywa się tabun oburzonych, że te dwie wersje nie musza być takie same, natomiast w druga stronę juz nikt nie widzi przeciwwskazań, do takich opinii. Jeśli ktoś nie umie całości pokazać za pomoca obrazu, to niech sie nie bierze za ekranizacje, inaczej film jest dla mnie po prostu marny i nic więcej. Nie mam zamiaru czytać książek po obejrzeniu filmu który powstał na jej podstawie, po prostu tego nie lubię, nie znosze jak wiem jak się lektura skończy i co się wydarzy w kolejnych scenach.

Tekst nie jest konkretnie do ciebie, autorze powyższego posta. Tak po prostu padło na ten temat, że wylałam w nim moje frustracje z tym związane.