Zero emocji i suspęsu. Dla mnie ten film nadaje się jedynie do puszczania w domu spokojnej starości dla babc które emocjonują się zmianą kadru. Nie wytrzymałem do końca filmu, stwierdziłem, że wole zrobić sobie porządek w szafce z ubraniami niż meczyć się dalej z tym ,,hitem dla yntelygentów". Po prostu wielu pseudofanów tego filmu chce się dowartościować oglądaniem takiego rodzaju ,,alternatywnych arcyydzieł", chwaląc się w gimnazjach ,,-Ja to oglądałem wczoraj Lot nad kukułczym gniazdem Milosza Formana, a wy jesteście prostakami i pewnie oglądaliście Barwy szczęscia. Jestem lepszy od was". Przykro mi że to jest głowny powód dlaczego wielu z was ogląda tego rodzaju ,,ambitne filmy". Po co sie męczyć, lepiej ogladać to co się naprawde lubi a nie udawać kogoś kim sie nie jest.
Jak jest różnica między pseudofanem "Lotu..." a fanem?
Nikt Cię nie prosi, żebyć cokolwiek udawał. Ale szczerość nie jest równoznaczna z dostarciem do prawdy o filmie, ani do jego wartości.
W tym konkretnym przypadku Twoja (dość agresywna, zresztą) szczerość mowi tylko o Tobie, o filmie niemal nic.
Wiesz, poza gimanzjum też jest jakiś świat.
Nie odpowiadaj temu pajacowi nawet, bo on i ten maciej97 to ta sama osoba. Także z dzieciakiem nawet nie ma co wchodzić w polemikę
To i tak jesteś wytrzymały niczym kobalt i mocarny niczym bizon bo ja zmordowałem ok 40 min i usnąłem z tego wszystkiego...
Że też znalazł się tutaj prawdziwy koneser i znawca kina. Że aż doprawdy uwierzyć w to nie mogę :D Że jego reguły składni i pisowni zbytnio już nie obchodzą, to już inna sprawa :P 97 w nicku to rok twoich urodzin ?
Dla Ciebie nudny. Ale mnie bardziej interesuje film, niż opinia przypadkowego widza. A tu widzę znakomite kino.
Więc może to nie my sprawdzamy dobre kino, ale to dobre kino sprawdza nas?
Trochę wątpię w teorię spiskową jakoby ludzie oglądali "wartościowe" filmy by samemu się dowartościować.
A co do filmu to każdy zasłużył na worek kokainy i Oscara (takie jest Hollywood). Kocham postać McMurphy'ego, jest genialna. No i świetnie zagrana przez Nicholsona.
"Trochę wątpię w teorię spiskową jakoby ludzie oglądali "wartościowe" filmy by samemu się dowartościować."
Ta teoria jest zawzięcie lansowana przez wszystkich matołków, którzy nie są w stanie zrozumieć walorów dobrego kina. A jeśli film im się nie podoba, to - rzecz jasna - wina kina, bo przecież nie tych wyrafinowanych i dojrzałych widzów, no skąd...
Lepiej wróć do oglądania "Zmierzchu", bo dobrych filmów jeszcze długo nie zrozumiesz.
Powiem Ci szczerze: Bardziej już szanuje 'pseudo fanów' chwalących się tylko tym, że obejrzeli coś porządnego niż oglądających te Twoje "Barwy Szczęścia" ludzi co w życiu nie mieli styczności z dobrym filmem.
A bodaj takiemu 'pseudo fanowi' się film spodoba i zainteresuje się poważnym kinem? To nie jest trudne bo film jest naprawdę rewelacyjny.
Jeżeli naprawdę myślisz, że ambitniejsze filmy nikomu się nie podobają to jesteś w wielkim błędzie. Ja na przykład nie lubię jak na ekranie widzę rażące błędy i słabą grę aktorów mówiących kwestie pozbawione sensu.
Btw. Straszny z Ciebie prowokator, co widać po Twoich ocenach. Obejrzyj sobie:
http://www.youtube.com/watch?v=kRA6wedXE0U