ale nic więcej. To jeden z tych filmów, co do których w dobrym tonie jest wypowiadać się w samych superlatywach. Nie przepadam za Nicholsonem, a jego popisy w tym filmie nie sa dla mnie żadnym mistrzostwem; najlepszą rolę zagrała siostra-pielęgniarka, i co dosyć niezwykłe, majaca w sobie cos seksualnie pociągającego, zresztą grabna i ładna kobieta.
Film jest przygnębiający i dosyć nachalnie wciska jakieś idee wolnościowe ukryte, dosyć prostacko, w historii pacjenta i gnębiącego go personelu szpitala psychiatrycznego.
Przypominam sobie, ze czytałem jakiś stary wywiad z członkami ABBY (zespołu wybitnego bądź co bądź) i wszyscy oni pytani o ulubiony film zgodnie odpowiedzieli Lot nad ......... . To tak jak kiedyś po sukcesie Imienia Róży (całkowicie dla mnie niezrozumiałym) kandydatki na Miss Polonię twierdziły, ze ich ulubionym pisarzem jest właśnie Umberto Eco, Nie ma to jak snobizm.