Film oparty jest na doskonałej powieści trudno więc, żeby był tragiczny ale trzeba przyznać,
,że reżyser robotę delikatnie mówiąc spieprzył. Wiele niedociągnięć, parę błędów
logicznych, do tego wszystkiego po prostu nudny. Książkę przeczytałam z zachwytem, film
mnie uśpił ... Jedyny plus to gra aktorska i błagam was nie mówcie, że nie zrozumiałam
filmu, że za trudny temat itp bo nie w tym rzecz. Na 5 miejsce w rankingu światowym on
ZDECYDOWANIE nie zasluguje.
"Na 5 miejsce w rankingu światowym on
ZDECYDOWANIE nie zasluguje. " - Dokładnie, tu jestem zmuszony się zgodzić - zasługuje na 1 miejsce.
ujmę to w jednym zdaniu- jedyna sensowna rzecz, ktora widze w twojej odpowiedzi to okladka albumu Pink Floyd kolo loginu
odpowiedz " wszystko" nie poparta argumentami nie ma zbyt wiele sens równie dobrze mogę powiedzieć, ze nie widze w tym filmie nic zaslugujacego na tak wysoka opinie i tak mozemy sobie dyskutowac
To jest zupełnie co innego napisać, że ktoś nie widzi nic zasługującego. Ja napisałem wszystko i wiadomo co się pod tym kryje - genialna gra aktorska - wiele ról zagranych perfekcyjnie - żaden inny film nie może się poszczycić tak liczną liczbą idealnych kreacji, pasująca muzyka, świetna scenografia, jak na prawdziwy dramat przystało film mocno porusza i to przez niemal cały czas , bardzo łatwo się wczuć w rolę bohaterów dzięki czemu "wchłaniamy" film na 100 %, bardzo dobre elementy humorystyczne itd. itd.
Naprawdę polecam przeczytać książkę. Zobaczysz wtedy jak bardzo bohaterowie zostali spłyceni, fabuła przynudzona, a cały klimat wraz z wywoływanym poruszeniem znikł. Film nie jest zły lecz jest to jedynie zasługa powieści, na podstawie, ktorej został nakrecony i rzecz oczywista- świetnych aktorow. Sam scenariusz leży i kwiczy. Reżyser spartolił sprawę, dlatego tez uwazam, ze film nie powinien znajdowac sie na pierwszym czy piatym miejscu, ba nawet w pierwszej dziesiatce. Zbyt wiele wymagalam, film gorzko mnie rozczarowal. W pewien sposób jestem mniej obiektywna od osob, ktore z powiescia nie mialy wczesniej kontaktu, ale dam sobie reke uciać, ze jesli przeczytasz ksiazke to zgodzisz sie ze mna w przynajmniej 50 procentach :)
Jak klimat filmu może zniknąć czy jego fabuła stanie się nudna wraz z przeczytaniem książki? Wierutne bzdury opowiadasz.
nie napisałam, że klimat filmu wraz z przeczytaniem ksiazki zniknie tylko, ze w filmie ten klimat zupelnie nie zostal ukazany i ze wtedy zrozumiesz jaki fenomenalny film mogl byc a jaki naprawde jest.
Film jest fenomenalny, mi się wydaje że po przeczytaniu książki miałaś ogromne oczekiwania wobec filmu. Ja powiem tak, książka zawsze będzie lepsza od filmu i nie ma co porównywać za bardzo dzieła pisanego oraz dzieła przelanego na ekran.
Ja czytałem książkę, chociaż najpierw obejrzałem film. Książka fantastyczna, podobnie jak film, który dość znacznie różni się od oryginału. Nie spodobała Ci się po prostu wizja reżysera. Ale prawie zawsze tak jest, że jak się przeczyta książkę, a potem obejrzy film następuje rozczarowanie. Burzy on zazwyczaj Twoją wyobraźnie, którą sobie stworzyłaś podczas czytania. Dla mnie tylko "Mechaniczna pomarańcza" przewyższyła oryginał.
Skoro film jest nakrecony na podstawie ksiazki mam chyba do tego prawo i nie widzę w tym nic dziecinnego. Nie oczekuję by film byl tak dobry jak ksiazka ale dobrze by bylo jesli mial by w sobie cos wiecej niz tylko pomysl skopiowany z powiesci.
film nie powstał na podstawie książki, tylko na podstawie scenariusza. I nie ma czegoś takiego jak "film lepszy/gorszy od książki", bo to inne dziedziny sztuki, wykorzystujące inne środki wyrazu i takie porównania są całkowicie bezzasadne.
nie porownuje filmu do ksiazki stwierdzam tylko ze pomysl byl na tyle dobry ze film moglby byc o wiele lepszy
Jak rzeźbiarz, rzeźbiąc w marmurze może skopiować obraz np. Picassa?
Czy wg Ciebie taki Picasso malowałby obraz na zwykłej kartce papieru tak samo?
Gdyby Picasso i ten oto rzeźbiarz przedstawili np tę samą osobę to chyba mogę powiedzieć czyja wizja podoba mi się bardziej i nie widzę w tym nic godnego potępienia
kurcze jak nie ma nic wspólnego? stwierdzilam po prostu, ze mimo to, iz niemozliwe jest skopiowanie przez rzeźbiarza obrazu Picassa to mogę chyba powiedziec, ze obraz podoba mi się bardziej niz rzeźba. i tak btw już pięćset razy mówiłam, ze nie oczekiwalam od filmu by był kopią ksiażki/
Zapominasz, że rzeźbiarz Picassem nigdy nie będzie. Owszem, film nigdy nie będzie jak książka, ale nie możesz patrzeć na film pod pryzmatem książki.
"mówiłam, ze nie oczekiwalam od filmu by był kopią ksiażki"
"Skoro film jest nakrecony na podstawie ksiazki mam chyba do tego prawo i nie widzę w tym nic dziecinnego" itp itd...
Ken Kessey pisząc "Lot nad kukułczym gniazdem" nie miał na myśli systemu totalitarnego. Inaczej tą książkę potraktował Forman robiąc z filmu na jej podstawie manifest antykomunistyczny, czego można się było spodziewać po Czechu, który w dodatku przeżył w Pradze interwencję wojsk układu warszawskiego. A co do beznadziei tego filmu to jestem zszokowany twoim tokiem filmu ,tak jak bardzo byłem zszokowany bo obejrzeniu. A ogarnęła mnie mianowicie myśl czy ja sam jestem normalnym człowiekiem. Zwątpiłem też w autentyczność ludzkiej psychiki (książka też była w ten sposobie dobra) ,ale film ma jeszcze właśnie jedną wspaniałą cechę która powoduje że cenię go znacznej niż książkę. A co do ponadczasowości i genialności filmu , mówiąc o Locie mamy w nim studnie bez dna symboli znaczeń itp,mimo iż widziałem film mnóstwo razy za każdym razem z rozum wyłapuję pewne nowe znaczenia (film można przypiąć interpretować jako całość ,różnie min. jako antykomunistyczny, bądź jako nawet anarchistyczny). Natomiast jeśli chodzi o znaczenie książki to nie mamy już tak wielkiej głębi gdyż autor skupił się na samej psychice bohaterów. Ważnym aspektem na korzyść filmu są również mistrzowskie kreacje aktorów (swoją drogą jestem zszokowany tym iż nie zwróciłaś na to uwagi). Role Nicholsona i Fletcher były dla mnie piorunująca wielkie i powalające tzn. nie wyobrażam sobie by ktoś przedstawił w tak wyrazisty i efektowny ,a zarazem genialny sposób te postacie (na medale spisały się również wszystkie inne postacie ,lecz ich role były w sposób mniej efektowny rozpisane.A co do głębi filmu... Dla mnie jego przesłanie jest niesamowicie głębokie (w zasadzie nigdy nie widziałem głębszego ,i szczerze wątpię bym kiedyś zobaczył lepsze...) Na mnie osobiście ogromne wrażenie zrobiła tragedia postaci z Lotu.. ,zostali w bestialski ( w większości z powodu ,urodzenia się w niewłaściwym miejscu i pod złym nazwiskiem)sposób pozbawieni prawa do własnego życia. Ta sytuacją ma odniesienie do wydarzeń z czasów komunizmu i wojen których nam Polakom nie brakowało (zresztą reżyserem jest Czechy (mieszkający w swojej ojczyźnie (!)). Ktoś mógłby w tym miejscu stwierdzić iż ten film dotyczy tylko Słowian ,jednak takie problemy ludzie mają jednak nawet dzisiejszych czasach , (ludzie z wszystkich kultur). Przykładem jest Korea Północna w której ludzie trafiają ''do piekła'' za zbyt słabe płakanie na pogrzebie ''wodza'' ,lub kraje afrykańskie gdzie bezbronne kobiety są osądzane za ''czary'' i skazywane na tułaczkę z mizernymi szansami na dłuższe przeżycie.Tu właśnie mi na myśl przychodzi mi twoja teoria o filmie ,według której reżyser spłycił film... W mojej interpretacji właśnie jego pomysł wyniósł film na szczyt światowej kinematografii.Mimo iż historia ma stosunkowo łatwy odbiór, nie ma w niej ponurych ich skomplikowanych sekwencji (jak np. w Jak w Zwierciadle I.Bergmana) niesie ze sobą niesamowite przesłanie które jest przez wieeelu ludzi w sposób świetny sposób odbierane. To dlatego ten film jest całkowitym fenomenem rozumiany jest przez ludzi na całym świecie doceniany przez krytyków oraz zawsze zajmuje wyższe miejsca w różnych zestawieniach od innych filmów o zbliżonej tematyce. Oczywiście możesz uważać za lepszy film np. Siódmą Pieczęć która również jest świetnym filmem ,lecz twoje podejście do Lotu jest moim zdaniem lekceważące. Ale w sumie to trochę podobnie jak ja :) Muszę się przyznać że za pierwszym razem też ten film wydawał się być dla mnie nudny i irytujący (nawet nie dotrwałem do końcówki). Ale po pewnym czasie sięgnąłem znów po film i zrobił na mnie olbrzymie znaczenie ,jest do dziś dla mnie jednym z 3 ulubionych filmów ,więc w tym momencie nie pozostaje mi polecić obejrzenie tego filmu ponownie za jakiś czas...
POZDRAWIAM WSZYSTKICH FANÓW LOTU NAD KUKUŁCZYM GNIAZDEM
Ja bym nieco rozszerzył znaczenie samych postaci w filmie, a mianowicie "co oni tam właściwie robią". Większość osób skupia się na bardzo uogólnionej interpretacji jako metafory totalitaryzmu itd, ale to nie jest do końca poprawne. W pewnym momencie jest jedna scena, gdzie dowiadujemy się iż praktycznie cała grupa jest tam z własnej woli. To kluczowy zwrot w treści, gdyż w tym momencie funkcja głównego bohatera całkowicie zaczyna być wręcz formą sabotażysty, nieświadomą i uznająca tylko swe racje, ale poprzez swoje działania eskalują niepotrzebne sytuacje, zabiegi, coraz gorsza atmosfera. Doszukujemy się alegorii odnośnie komunizmu, a sprawa okazuje się bardziej przyziemna (w odniesieni do ideologii) - jeżeli popatrzeć na to przez pryzmat każdej postaci w filmie. Metoda "spalonej ziemi" - przeciwstawienie się i wciąganie we własną krucjatę innych, niekoniecznie tego potrzebujących - oni przyszli po pomoc do szpitala, a nie do udziału w rewolucji wywołanej przez cwaniaka, który nagle poczuł, iż za swoje czyny trafił do innej formy więzienia. Oni mogli wyjść ze szpitala, on nie - ot, cała różnica. Ale jego zdolności przywódcze i charyzma ciągną ich za sobą, tylko czy to jest słuszne w takiej postaci?
''W pewnym momencie jest jedna scena, gdzie dowiadujemy się iż praktycznie cała grupa jest tam z własnej woli.''
Moim zdaniem postacie były same w sobie zniewolone mentalnie ,posiadały słabą mentalność i nie były w stanie się komukolwiek przeciwstawić bez mentalnego przywódcy.Zostali oszukani i nie widzieli o własnej sile umysłu. Warto też zwrócić uwagę iż w owych czasach szpitale psychiatryczne były traktowane jak więzienie. Postać Randle'a jest symbolem osoby która ma robić coś wbrew ''władców szpitala'' ,by pokazać iż wcale nie są ''lepszymi ludźmi'' od pechowych pacjentów.Można też go również uważać za egoiste który próbując wydostać się ze szpitala powoduje nieszczęścia innych , lecz jego idee w większości przypadków były trafne ,tylko że jako jednostka był bezbronny wobec personelu (odwołanie do ideologi systemu). Wiele postaci było równie normalnych ,wystarczyło by jeśli uwierzyli by w to że znaleźli się pod ''niewłaściwym adresem''. Zresztą postacie które nie koniecznie musiały popierać również pełnią funkcje ludzi którzy są w każdym środowisku i za wszelką cenę nie chcą nikomu słabszemu udowodnić iż system w którym żyją jest wyimaginowany. Też zastanawiałem się trochę nad twoją interpretacją ,ale w sumie jak przemyślałem sprawę doszedłem do powyższych wniosków. Szanuje twoje zdanie ,lecz ja uważam że film po prostu ma dużo wspólnego systemem oraz losem (np.ofiar decyzji innych) i charakterami samych ludzi (np. dla mnie Randle to symbol anarchii ,ale w tym miejscu już nie mam siły tego wszystkim udowadniać, a bojaźliwi ludzie to świetny przykład ludzi uległych). Niby mogli wyjść ze szpitala ,ale mentalnie nie byłoby ich na to stać ,gdyż żyli w zupełnie innym świecie ,czuli lęk przed ''normalnościom'' Musieli najpierw sami się przekonać że są w jakimś chorym systemie by móc uwierzyć w swoją by znaleźć w sobie wewnętrzną moc (odwołanie do sytuacji w państwach u.w w latach 70-dziesiątych). I na pewno o czymś zapomniałem ,ale jak sobie przypomnę do dopiszę bo film jest dla mnie więcej niż genialny. Pozdrawiam
Problematyka jest taka, że pozostaje to tylko w sferze domysłu - tak naprawdę każdy ma swoją wolną wolę w tym zakresie, co z nią robi to jego sprawa. Można tutaj zacząć snuć dywagacje "co by było, gdyby"... ale pozostaje to gdybaniem. Nie można całkowicie odrzucić koncepcji ukazania jakiejś formy totalitaryzmu, ale tutaj akurat jest szereg czynników, które kompletnie nie pasują do takiego obrazu. Pacjenci są świadomi tego, że w każdej chwili mogą wyjść i nikt im nie zabrania (generalnie nie ma tam żadnej takiej sceny) - na tym tle główny bohater zaczyna czuć się jak w więzieniu i niestety, ale w sumie kieruje się podświadomie własnym interesem (chce stworzyć środowisko dla siebie). Nie patrzy na to, że może komuś z tego powodu stać się krzywda.
Pewne kwestie są nieco przerysowane, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że totalitaryzm dezinformuje całkowicie - tutaj coś takiego nie występuje w takiej skali. Przytoczona scena jest pewnym kluczem do tego. Poza tym co to jest "normalność"... to pewien zbiór reguł, do których w społeczeństwie trzeba się dostosować - inaczej pozbijamy się nawzajem. Jeżeli ktoś jest świadom tej ułomności i chce coś z tym zrobić, to raczej nie jest to zniewolenie. Dlatego dla mnie szereg sprzecznych aspektów nie pasuje do bezpośredniej metafory systemu totalitarnego, jest tutaj zbyt dużo czynników pośrednich.
Gdyby wszystko było dosłownie opisane pod komunizm (+totalitaryzm) film by wiele stracił na przesłaniu ,ale i tak moim zdaniem jest dosyć dobrze wpisany w komunizm.
Komunizm to nie jest totalitaryzm, który został tutaj najczęściej przytaczany jako interpretację filmu. Dlatego o ile już ów komunizm bardziej pasuje, to bezpośrednie przełożenie na totalitaryzm zaczyna nieco ocierać się o nadinterpretacje, głównie przez abstrahowanie od dość istotnych scen.
Ja bym proponował skonfrontować to w ujęciu 6 sezonu Dr. House, pierwsze części. Nie w kontekście samej ideologii kontrolowania ludzi, tylko istoty szpitala - okazuje się, że to nie jest wcale tak do końca jednoznaczne. To, że autor coś miał na myśli, wcale nie jest podstawą, by ślepo powtarzać pewien utarty schemat.
a jaki sens ma twoja wypowiedź nie poparta niczym poza recenzją książki którą przeczytał każdy cywilizowany człowiek ? Co ma (wyobraźnia Czytelnika) do kliszy filmowej?
na przyklad to, ze na filmie dopiero przed wstrząsówką wychodzi na jaw, że Bronden jednak słyszy gdy ten mówi "dziękuje" w książce jest to jasne, że skoro Bronden rzucił się Mc Murphiemu na pomoc to musiał wcześniej słyszeć i automnatycznie wychodzi to na jaw
PS. wiem, ze zapewne wypowiadam sie niejasno ale jak wcześniej wspomniałam film mnie uśpił swoją wypowiedź na temat niedopatrzen czy jak to wczesniej nazwalam bledow logicznych podeprę argumentami w dni jutrzejszym :)
Odpowiedź jest prosta. Indianiec miał jeszcze oczy i WIDZIAŁ jak leją jego ulubieńca:-)
skoro tak to czemu sam go wcześniej nie pobił? on nie rzucił się żeby dobić " swojego ulubieńca" tylko na pomoc Mc Murphiemu.
Nie wydaje mi się by Bronden ryzykował tak wiele dla obojętnej mu osoby. Jeżeli Mac Murphi nie jest mu obojętny musiała powstać między nimi jakaś więź. Uważasz więc, że z samego obserwowania Mc Murphiego, bez słyszenia go przez Brondena Indianin dażył by go az taką sympatią?
jak chcesz oceniać film, to porównuj go do innych filmów, a nie do żadnych książek. Jeden "Lot nad kukułczym gniazdem" w formie literackiej już istnieje i nie ma potrzeby kalkować go na ekran. Adaptacja książki nie polega na jej dokładnym odwzorowaniu w postaci filmowej.
Ja nie wymagam by film był lustrzanym odbiciem książki. Ale jak juz ksiazka ma jakis potencjal to wolalabym by film go choc troche wykorzystal. A i w porównaniu z innymi filmami nie nazwalabym go arcydzielem.
"A i w porównaniu z innymi filmami nie nazwalabym go arcydzielem."
Dopóki nie masz do zarzucenia czegoś poza faktem, że jest słabszy od twojej wyobraźni, nikogo to nie obchodzi.
Abstrahując już od tematu ksiażki. Mam do zarzucenia tyle ze jest slabszy od wielu filmow tego gatunku a mimo to zajmuje tak wysoka pozycje. Dla przykładu, także dramat "Gdzie rosną poziomki"- miejsce 142 muzyka lepsza, klimat lepszy, przesłanie głebsze i madrzejsze ale o ponad sto filmow nizej niz lot. Sorki zapomnialam, ze tak wlasnie bywa im film prostszy w odbiorze tym wieksze szanse na wysokie miejsce. Zeby tylko dotyczyl jakiegos trudnego tematu i juz 14 latki po obiejrzeniu filmu z rodzicami wielce podniecone ze zrozumialy tak trudny, wymagajacy film biegna na filmweb oceniac go na 10. W koncu mowi o nonsensie pojecia normalnosci o i Nicolson gra musi byc 10! I o tym, ze o to wlasnie chodzi w kreceniu filmow "inspirowanych" ksiazka, spłycic ja na tyle by prosty lud zrozumial i obsadzic dobrymi, znanymi aktorami.
swoje teorie, nie trudno jest napisać że film jest gniotem ,tandetą czy jest gorszy bo nie jest kalką książki. Ty w zasadzie nic oprócz tego nie napisałaś ,jednie powielałaś paplaninę że wszystko jest tu złe- no bo tak !
czytanie ze zrozumieniem- 2 klasa szkoly podstawowej :) Nie wspomnialam ani slowem by film byl gniotem czy tandeta do tego kilka postow temu zaznaczylam, ze nie oczekiwalam od niego by byl klaka ksiazki
Nim zaczniesz mnie pouczać to dowiedz się co to metafora (mogę jedynie podpowiedzieć że nie wszystkie napisane słowa muszą być dosłownie) . Lepiej powiedz KONKRETNIE co w książce było tak wielkie i zostało tak strasznie spłycone (oczekuje konkretów ,a nie 2-3 zdań o tym jak bardzo ten film jest Twoim zdaniem słaby oraz ze nie zasługuje na wysokie miejsce). Ponadto liczę że uzasadnisz KONKRETAMI swoje stanowisko że film jako inna dziedzina od książki jest słaby. Moje stanowisko jest nasycone konkretami jest już na górze.
nie wiem czy w zdaniu: "Ponadto liczę że uzasadnisz KONKRETAMI swoje stanowisko że film jako inna dziedzina od książki jest słaby " ukryta jest kolejna metafora pragnę jednak zauważyć, że NIGDY NIE NAZWAŁAM FILMU LOT NAD KUKUŁCZYM GNIAZDEM SŁABYM. Szkoda, że zadna z atakujących mnie osób tego nie zauważyła :)
Cały czas dziwaczne porównania, a prawdziwych minusów z Twojej strony wciąż brak. "A jednak" arcydzieło.
Cicho, bo jeszcze zrozumie, że takie brednie o odbiorcach i subiektywnym podejściu do innych filmów nie działają w dyskusji i się światopogląd zawali. ;)