Ponadczasowy melodramat (pierwszy raz widziałem film dawno temu mając może z 10 lat).
Filmów o miłości, którą rozdziela śmierć widzieliśmy na pęczki, ale warto wziąć poprawkę na to, że to jeden pierwszych z tego typu obrazów, więc tym bardziej, ewentualne niedoskonałości należy zignorować.
Nic dziwnego, że w roku 1970 wywołał taki szał u Akademii (kilka nominacji w najważniejszych kategoriach), jak i u widzów, którzy zalewali kina morzem łez.
Ale nawet dziś uniwersalizm tego filmu sprawia, że to prawdopodobnie jeden z najbardziej wzruszających amerykańskich melodramatów. Donoszę, że (po 4 dekadach od produkcji) obraz Arthura Hillera przetrwał próbę czasu i wciąż się podoba. Zresztą zapytajcie swoich rodziców, jest bardzo prawdopodobnie, że kojarzą właściwe emocje.
Moja ocena - 7/10
GRIFTER POLECA !!