Love

2015
6,1 26 tys. ocen
6,1 10 1 26037
5,7 44 krytyków
Love
powrót do forum filmu Love

Film "Love" jest dla mnie kompletną kompromitacją reżysera, który zanim go nakręcił, miał niestety ciężki wypadek - urodził się.
Francuzi kontra Amerykanie = wykład o tym, jak to robią te dwie nacje w knajpie / i komentarz o zabawianiu się z "francuskim niedorozwojem" - żenada; poza tym układy on + one dwie, ona + jakiś inny on i inna ona, a może trans? No, bo to 'kompromis' jest i to i to... Żałosne. Aktorzy uprawiają przed kamerą rzekomo nie symulowany seks. To tak można kręcić normalny (nie porno) film? A co z ich bliskimi? To jakieś chore jest.
Wielka miłość Murphy'ego ma problemy z uzębieniem (brak górnej lewej czwórki) i jest łudząco podobna do żony reżysera, która też ma coś nie tak z zębiskami (widać w googlach)
A jeśli "sens życia" wg reżysera to miłość w wydaniu filmowym, to ja postoję.
I ten przedszkolny chwyt z cytatem z "Prawa Murphy'ego", że jak coś ma nie wyjść, to nie wyjdzie na pewno. Gdzie ja jestem?!
Nie czaję w ogóle, o co chodzi z takimi filmami, jak bym chciała obejrzeć porno, bym włączyła, jak bym chciała dostać potężnego kopa w psyche, bym zdjęła z półki "Ostatnie tango w Paryżu". Coś w rodzaju '50 szarych twarzy' i toto coś, na co straciłam dwie godziny, nazwane "Love", jest wytworem chorej psychicznie wyobraźni, której właściciele sądzą, że normalne stosunki między dwojgiem ludzi są passe. A nawet jakby nie były normalne, to są między dwojgiem (plus dodatki) ludzi i wara od tego innym.
A to dziecko, w dodatku o imieniu Gaspar (!) do czego było potrzebne? Jakoś mi nie wystarcza wyobraźni...
Żeby urchomić wyobraźnię, potrzeba czegoś nieuchwytnego, lekiego i stymulującego, co drażni czubek duszy jak smak chili, który spływa z języka do gardła i dopiero tam nabiera mocy, a w "Love" wszystko jest wywalone jak kawa na ławę i przyklepane łopatą. No, to pogrzeb był reżysera - artystyczny.
Zaliczam stratę dodatkowego kwadransa na notkę.

sahara_filmweb

Dokładnie tak. Ten film to 2 godziny pretensjonalnych, durnych dialogów przeplatanych scenami pornograficznymi (nie ma mowy o erotyce; mamy pokazaną prawdziwą ejakulację czy stymulację damskich narządów płciowych, potocznie "palcówka" XD), który opowiada historię prostą jak budowa cepa, za to ubraną w szaty "ambitnego" i "niezależnego" kina. Gra aktorska jest okropna (główny bohater przeklinający do telefonu :D), ale nie ma co narzekać- w końcu aktorzy porno nigdy nie słynęli z wielkich kreacji :D Najgorsze jest jednak to, że w tym filmie nie było ani JEDNEJ postaci, którą bym lubił chociaż w najmniejszym stopniu. Główny bohater to przygłup z wybujałym ego ("mam wielkiego fiuta", chociaż nie ma XD), który nie potrafi chwycić życia za jaja i stać się mężczyzną, tylko żyje przeszłością którą sam zniszczył na własne życzenie. Nie współczułem mu ani przez chwilę- bo jak można współczuć takiej żałosnej personie, która zdradza "miłość swojego życia" na lewo i prawo tym samym niszcząc jej życie? Jak można utożsamiać się z kimś, kto zrobił z ukochanej ćpunkę? Jak można kibicować komuś, kto po wpadce z pękniętą gumką postanawia zostać ojcem, ale traktuje matkę swojego dziecka jak ostatnią szmatę i ciągle tylko rozpamiętuje swój durny romans sprzed ponad dwóch lat?! Naprawdę, miałem nadzieję, że na koniec weźmie pistolet i strzeli sobie w łeb, uwalniając widza od podziwiania jego perypetii. Dalej mamy ukochaną głównego bohatera, która też w sumie nie jest do końca normalna, bo zachowuje się jak nimfomanka- idzie do łóżka z nowo poznanym kolesiem, ciągle chce się jej bzykać a w końcu zdradza swojego faceta z byłym, który jest skończonym ciulem. W ogóle obie te postacie miały jakieś problemy na tle seksualnym, bo wydaje mi się, że takie urozmaicenia swojego pożycia (trójkąciki, dark roomy, zdrady) powinny pojawiać się po iluś tam latach (o ile w ogóle), a nie chwilę po poznaniu... Tak szybko się sobą znudzili XD? Do tego tak bardzo się kochali, że wystarczyło kilka browarów i nasz milusiński już poszedł obracać obcą laskę w kiblu... Były chłopak był irytujący bo taki miał być, ale na tle całej zgrai wkurzających postaci w sumie się nie wyróżniał. Policjant to już w ogóle dno, nie wiem czym go tak bardzo zafascynował nasz niedorozwinięty główny bohater, że ten wziął go na browara i poopowiadał o jakimśtam dark roomie w którym policjanci odpoczywają po służbie... XD Chyba tylko ta blondynka mnie nie denerwowała, bo nie za dużo mówiła i nawet było mi jej szkoda, że natrafiła na takiego chama, buca i prostaka jakim był główny bohater.

Wracając do treści filmu i środków w nim użytych, dla mnie czarę goryczy przelała scena ejakulacji prosto w kamerę. Czegoś takiego nie ma nawet w najpodlejszych i najtańszych pornolach, a sama ta sekwencja była wyjątkowo niesmaczna :P CGI penisa w pochwie podczas wspólnego narkotycznego transu też było okropne i stawiało w ogóle znak zapytania przy tym, czy reżyser nie robi sobie z nas przypadkiem żartów.

Słowem podsumowania: film ohydny, irytujący i nie warty uwagi. Nie niesie ze sobą głębszych treści (ponoć scenariusz zawiera 7 stron, film zaś trwa 2h- to idealnie podsumowuje jaką jest wydmuszką). Nie polecam, chyba że ktoś jest masochistą i chce marnować 2h z życia dla kilku scen "prawdziwego" seksu, "prawdziwego" penisa, "prawdziwej" spermy i prawdziwych cycków. Jeżeli tak, to naprawdę polecam szybkie i skuteczne internetowe porno ;)

ocenił(a) film na 1
Fass_

„film ohydny, irytujący i nie warty uwagi” - to najbardziej obiektywna recenzja :) zgadzam się z autorem powyższych słów w 101% pan reżyser zdaje się zapomniał, że jak się coś ma dziać między dwojgiem ludzi, to w mózgu a nie w d*pie (za przeproszeniem); a może nie zapomniał, ale nigdy o tym nie wiedział... żal