PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=687712}

Lucy

2014
6,3 236 tys. ocen
6,3 10 1 235872
5,2 55 krytyków
Lucy
powrót do forum filmu Lucy

Wczoraj obejrzałem Lucy i nie wiem dlaczego ocena tylko 6,3. Ja się zgodzę, że film ten nie jest na miarę Incepcji, ale miał w sobie tą magię. I może sceny, w których Lucy jednym machnięciem ręki powala policjantów są trochę przegięte, ale potraktować to należy jak mrugnięcie oka Luca w stronę widza. Najbardziej rozwalający moment tego filmu to jak Lucy staje się tym super komputerem i zaczyna się ta podróż w czasie. Scena ta wbiła mnie w fotel i naszła mnie wtedy refleksja, którą trudno mi opisać. Była to jedna z piękniejszych scen jakie kiedykolwiek widziałem. I jeszcze ta muzyka, która idealnie wpasowała się w piękno tej sceny. Warto obejrzeć.

ocenił(a) film na 7
tomix90

Muszę sprostować - nie staje się super-komputerem, a tworzy go i w trakcie tego tworzenia oraz zgrywania danych następuje podróż. Przepraszam mój błąd. Co i tak nie zmienia piękna tej sceny

ocenił(a) film na 7
tomix90

Myślę, że niska ocena wynika z tego, że większość (którą S. Lem po wejściu do sieci zidentyfikował w słynnym powiedzeniu jako idiotów) nie jest zdolna zauważyć, docenić, że film "miał w sobie tą magię".

zjonizowany

To jest jeden z głupszych wniosków jakie w życiu czytałam. Stwierdzasz, że ludzie którzy ocenili ten film za nisko są idiotami ponieważ, nie uważają, że ten film jest magiczny. Otóż nie wszyscy oceniają film według tego czy ma magię czy nie. Jeśli uważam, że film nie trzyma się faktów, jest niedopracowany i jego logika mnie nie urzeka to jest to moje prywatne odczucie i nie ma nic do jakiekolwiek idiotyzmu. Owszem obejrzałam go nawet z zainteresowaniem ale nie dla wszystkich na ocenę filmu składa się to, czy film ma "w sobie tę magię" albo docenienie za ładny obrazek.

ocenił(a) film na 7
Aurien

Nie stwierdzam, tylko powołuję się na cytat (myślę, że autorytetu w dziedzinie S-F)
aby ukazać pewną ZANANĄ od wieków, tendencję -że WIĘKSZOŚĆ JEST GŁUPIA!
Dlatego też demokracja, to tyrania głupoty (jak to ujął nie jeden z filozofów).

Może filmy dokumentalne mogą nie trzymać się faktów (reszta to to czego oczekuję od artysty, polotu i wyobraźni, oderwania nas od schematu -większość filmów to fabularne opowieści gdzie fakty nie mają ograniczać artysty). Fakty w filmach S-F (tak jak Lucy) to już za wielkie oczekiwanie (wynikające z nie zrozumienia idei, dlatego też skoro dyskutujemy tu o konkretnym filmie, to kryterium nie wchodzi w grę. Owszem wiem, że to był tylko przykład. Więc sorry za zagalopowanie się:)

Rozumiem, że nie dla wszystkich wszystko jest jasne (większość trudnych filmów jest tu oceniana na 1 lub do 5 bo jest NIE ROZUMIANA, przez większość, która nie twierdzę, że jest idiotami, ale jest nie douczona co najmniej, o ile umie w ogóle myśleć abstrakcyjnymi kategoriami -co zdaje się być trudne, bo w szkole kładą nacisk na logikę).

Tak więc miałem na celu tylko (na przykładzie przesadnej wypowiedzi Lema) zilustrować pewną tendencję.
Zaznaczając, że będąc bardziej wymagającym kinomanem (odstającym od większości) bazować na ocenach
/będących wyrazem własnie woli większości/

ocenił(a) film na 4
zjonizowany

Poważnie ktoś uważa, że ten film był trudny, albo zawierał głębsze przesłanie? 10/10. Ten film nie ma prawie nic, co mogłoby usytuować go wyżej niż słaby/przeciętny. Jak dla mnie próba połączenia kina akcji z czymś ambitniejszym w tym wypadku dała żałosny efekt. A coś takiego jak magia danego filmu to rzecz subiektywna. I zgodzę się z Koleżanką Aurien, to nie powinien być wyznacznik oceny filmu jako całości. Chciałbym wiedzieć jaką ideę miał ten film. Co autor chciał nam przekazać. Lękam się jednak, że moje 10% wykorzystanie mózgu nie pozwoli na pojęcie geniuszu tego arcydzieła. A tak na poważnie - Luc Besson. Nie wierzę że ktoś w jego filmie doszukał się głębi. Normalnie nie wierzę.

ocenił(a) film na 7
Maszin84

Zrozumienie jest wprost proporcjonalne od stopnia rozwoju (dla tego kto nie zna liter książka, będzie nudną mozaiką, tak jak dla nie bających wrażliwości muzycznej, doniosła uwertura kocią muzyką, a aria skrzekiem). Podobnie percepcja filmów/literatury (jak i wszelkiego typu historii, także autentycznych z elementami parapsychologii*) nie jest możliwa dla kogoś, bez odpowiedniego przygotowania. To tak jak mówić o filozofii do głodnego, lub o idei pasywnego dochodu /biznesu/ do kogoś będącego na etapie "jak tu zdobyć dobrą robotę". Tak jak uczeń podstawówki nie zrozumie całek, oraz wartości, rozwoju nauki w wykraczającym jego wyobrażenia zakresie. Tak też osoba nie mająca pojęcia o transcendencji nie zauważy, lub nie doceni wartości duchowych na których bazuje ten konkretny film (nie łapiąc tej przewodniej idei, która jest jak uczta dla ducha gdy zna się temat).

Sorry za ten przydługi temat. Rozpędziłem się w powyrzynawszy wstępie wylewając ogólne żale, co do poziomu forum na FW. Całe dnie użerałem się z krytyką (wg. mnie głębokich filmów z przesłaniem, które nie zostało rozpoznane). Dlatego aby film mógł być grany w kinie musi mieć rozbudowaną warstwę rozrywkową (że każdy coś zeń wyniesie). Teraz doczytałem Twój post i mogę już konkretnie skierować odpowiedź do Ciebie /nie ogółu, który-budził moje zakłopotanie stanu pojętności przeciętnego odbiorcy/.

Świetnie się składa, że pytasz o przesłania bo Luc Besson jest jednym z mych ulubionych reżyserów poruszających te duchowe kwestie w filmie. Dlatego (nie planowo, a "przypadkiem" obejrzałem jego wszystkie filmy. Mam bardzo dobrą intuicje, która mnie kieruje na wartościowe dzieła). To jeden z przejawów współpracy z wyższym umysłem (bo mózg to tak naprawdę tylko odbiornik -tam nie powstają myśli, podobnie jak w TV nie powstaje program, tylko jest odbierany).
Wiec poprawnie powinno się rzec, iż ludzie wykorzystują niewielki procent swego umysłu (nie mózgu). Wg. znanego trenera rozwoju osobistego, doradcy wielu amerykańskich korporacji z rankingu 500 największych firm, Bryana Traccy przeciętny człowiek wykorzystuje 5% możliwości umysłu. Średnio, czyli niektórzy wykorzystuje znacznie mniej np. 2% lub 1%. To jest SUPER ISTOTNA, bo niezwykle PRAKTYCZNA kwestia, którą reżyser stara się zasygnalizować w sposób metaforyczny na kanwie tej fantastycznej historii. To zaledwie jeden wątek. Pomyśl co byś zrobił gdybyś dowiedział się, z rzetelnych źródeł, że wykorzystujesz np. tylko 3% swoich możliwości intelektualnych (a tak jak ukazał Luc, w tym inspirującym obrazie) skala nie jest liniowa a LOGARYTMICZNA. Tak więc wykorzystanie 6%, nie czyniło by Ciebie 2 razy doskonalej funkcjonującym, a o niebo lepiej. Tak ja to było by 300% zmiana jakości życia. Idąc dalej, wykorzystując 10 lub 13% byłbyś na poziomie przysłowiowego geniusza. Wykorzystując 16% wszedł byś w zakres uważany za cudowne zdolności przez większość ludzi (KTÓRZY SĄ NA POZIOMIE WEGETACJI nie zdają sobie sprawę, jak wiele mają możliwości -To tak jak by mieć sportowy samochód, Bugatti i jeździć na jedynce 30km/h nie wiedząc, że jest w nim coś takiego jak skrzynia biegów). Cóż jeśli niemal wszyscy popełniają tą samą "głupotę" staje się ona wyznacznikiem standardu. Prawdą jest, że współczesny człowiek NIE UMIE korzystać z najważniejszego narzędzia, w które został wyposażony przez naturę. Pod względem wewnętrznego rozwoju jest jak z epoki kamienia łupanego lub średniowiecza (pod względem umiejętności elity -w porównaniu do rozwoju cywilizacji technicznej). Sorry, że zagmatwałem. Chodzi o to, że cywilizacja techniczna rozwinęła się, ale świadomość ludzka niewiele, w porównaniu do możliwości, które NIE ZNAJĄ GRANIC, co symbolicznie przedstawił Besson jako przejście granicy czasu i przestrzeni. Co ciekawe to nie jest żadne S-F (wtajemniczeni wiedzą, iż ograniczenia są jedynie w ludzkim umyśle, w rzeczywistości ich niema). Fizyka kwantowa wyjaśnia nam czym jest w istocie świat, skłaniając się w stronę twierdzenia, iż nadrzędna jest ludzka świadomość .. zachęcam do posłuchania wykładów "fizyka a filozofia".

Wracając do przykładu z wykorzystaniem np. 6% na 99,99% możliwych dla człowieka na Ziemi (gdzie 100% byłby by równoznaczny z końcem /przejściem/ gry w tym matriksie, bo to gra jak w filmie "trzynaste piętro"). Jeśli dowiedział byś się, że masz ogrom możliwości chciałbyś się ROZWINĄĆ. Edukacja skierowana jest na wychowanie bezmyślnych "trybów w machinie" i nie jest zainteresowania rozwojem jednostki, religia tak samo (to narzędzie kontroli mas). Dlatego ludzie kończą szkołę, zwykle zatrzymując się na pewnym poziomie, popadając w schemat i jakby wegetując (jakby sensem ich życia było w ogóle przetrwanie). Przypominają raczej hodowlę owiec, czy trzody. Jednostki wyłamują się i osiągając coś więcej (większość jednak, jedzie na tej jedynce na 1/5 gazu w tym połowa zdaje się ledwo ciągnąć -od pierwszego do pierwszego. Bo sytuacja finansowa, pozim szczęscia, umiejętność samorealizacji oddaje ten stan rzeczy (nie wykożystywania możliwości więcej niż np. 1-2% umysłu). Gdzie to co można przeciętnemu człowiekowi nie mieśli się w głowie, i to już w zakresie tych, dajmy na to 15%. Dlaczego, bo nie ma dostępu do informacji, będąc otoczony tak samo jak on zdezinformowanymi ofiarami niewolniczego systemu. Gdzie ludzie wierzą, że to co robią to jak myślą, jak się czują, co potrafią kontrolować to jest niemal SZCZYT! Tym czasem to złudzenie, aby nie powiedzieć zaplanowane oszustwo. Tak jak religie (wg. mnie stosują bardzo zaawansowana manipulację aby wyniszczać wewnętrznie -są niewolącymi sektami które rozrosły się. Sekta ma to do siebie, że uwodzi ofiarę wmawiając jej daną wizję świata, "prawdy" i wierny myśli w kategoriach programów niczym maszyna realizując je -jest nie samodzielny, zniewolony informacją -dlatego trudno kogoś oświecić wyrywając z sekty -bo przeszedł to rodzaj prania mózgu). Cały system masowej informacji, edukacji, religii działa jak sekta (urabia przekonania i ludzie myślą schematami, biorąc je za prawdę, mają mgliste, wypaczone pojęcie o rzeczywistości -o czym już pisał Platon w Jaskini filozofów! Lus łamie to tabu zmowy milczenia, włączając do każdego swego filmu wątki ukrywanej wiedzy o świecie (choć dla nie wtajemniczonego przeciętnego widza, to może być bez sensowną, nie spójną abstrakcją reżyserską -wtedy film wydaje się nie mieć wartości, gdy nie zrozumie się głównej idei).

ocenił(a) film na 7
zjonizowany

Sprostuję, że nie oglądałem wszystkich jego filmów (myląc go z innym, który nakręcił z 5:)
Min mój ulubiony (o tym, że nie umiemy korzystać z umysłu) pt. "jestem Bogiem" /co jest tytułem w polskiej dystrybucji, bo oryginalnie "Nieograniczony"!/

Wracając do Luc'a. Znamiennym przykładem wiedzy ezoterycznej jest
"Revolver", w którym przedstawia wewnętrzną grę z tzw. ego!
Ten film jednym z dwóch polecanych przez nauczycielkę na kursie powiedzmy zaawansowanej psychologii.

Chciałem zasygnalizować tylko, że reżyser ten ma oryginalne zainteresowania, które przejawiając się w jego twórczości, czynią część z jego dzieł, wybitnymi (widać) TYLKO dla znawców, lub spostrzegawczych, wrażliwych na powiedzmy wyższą psychologie (czyli aspekty duchowe).

ocenił(a) film na 4
zjonizowany

Co do ostatniego akapitu ogólnie się zgadzam. Nie widzę jednak związku z filmem. Po wstępie widzę jednak że masz bardzo wysokie mniemanie o sobie, a bardzo niskie o osobach, które filmy Luca Bessona traktują jako kino czysto rozrywkowe (w tym ja). Może czujesz, że jako jeden z niewielu jesteś obdarzony większą wrażliwością na dzieła kinematografii, ale dla mnie równie dobrze mógłbyś napisać coś takiego pod filmami o Rambo, Undisputed, lub 13 posterunkiem. Nie bierzesz pod uwagę tego, że Besson wcale nie próbował stworzyć czegoś głębszego. Podejrzewam że można Ciebie porównać do komisji maturalnej ze swoim kluczem, a Bessona do Wisławy Szymborskiej. Przepraszam za takie porównanie, ale jestem uczulony na szukanie przez co niektórych przesłania i głębi tam, gdzie ich po prostu autor nie umieścił. I nie zrozum mnie źle, Bessona ogólnie lubię. Ale traktuję jego kino tak, jak powinno być traktowane. Nie wymagam. Jeżeli Ciebie nie razi dziurawy scenariusz, niekonsekwencja, brednie filozoficzne... Masz prawo dobrze ocenić film. Ale nie nazywaj innych ograniczonymi. I tak dobrze, że nie wystawiłeś 10;).

ocenił(a) film na 7
Maszin84

Poprawka, na wstępie nie wiedziałem jeszcze, że Luc nie jest tym reżyserem, za którego go wiozłem (od tych 5-ciu szczególnie wybitnych filmów). Racja, że robi on kino rozrywkowe z elementami powiedzmy fantastyki o charakterze wiedzy ezoterycznej, czy duchowej. Więc wstęp nie jest adekwatny i zresztą zaznaczyłem, że to moje ogólne żale do forum. Gdzie starałem się np. wielokrotnie wyjaśniać, że film (wtedy mój ulubiony) "Jestem Bogiem" nie jest o żadnych narkotykach, a o pozytywnym myśleniu gdzie tabletka jest tylko symbolem /Inni ludzie mieli pretensję o anty wychowawcze -pozytywne zakończenie, gdzie w ich mniemaniu "ćpun" odniósł ogromny życiowy sukces.
Po prostu był czas gdy postanowiłem wybraniać moje ulubione zwykle, nie rozumiane (patrz mój profil) filmy i nieźle się "nagadałem" z czego znów forum zalały posty, z podobnymi zarzutami wobec twórców lub zdziwienia, za co niektórzy tak chwalą np. "Dystrykt 9". Przybliżenie głębszych idei z niektórych filmów (najczęściej o ludzkiej świadomości, lub dziwnej specyfice świata) okazało się być niefortunnym pomysłem (typu nie syzyfowa praca, która na forum zarzucanym mnóstwem podobnych postów -rozmyła się).

Więc nie bierz tym bardziej do siebie, tego wstępu, gdzie faktycznie wyszła też ma niezbyt przyjazna cecha (poczucia wyższości, czy też pozowania na autorytet -tak już mam od dawna, że gdy jako dziecko oglądając dobranockę "Smerfy" zauważyłem, że najbliżej jest mi do ważniaka, który za rady na każdy temat był wykopywany, lub unikany. Wierz mi nie miałem przez to łatwego dzieciństwa -nawet właśni rodzice mnie unikali, znaczy zbywali rozmowy). Ale ja to nic, mam koleżankę, która ma IQ wyższe o ok. 20 ode mnie i uważa, że z ludźmi raczej nie ma o czym rozmawiać (jakby byli jakąś niższą rasą, czy coś). To wydaje się być ceną rozwoju, im dalej odstaje się, tym mniej porozumienia (chyba, że przyjmie się rolę nauczyciela wpisując w niszę zainteresowanych.. co zamierzam zrobić.. bo coś z życiem trzeba /bo sam jakby unikam ludzi żyjąc na uboczu społeczeństwa/ stąd może odreagowuję "gadulstwem" na forach).

Wracając do tematu. Masz rację, zauważyłem, że z każdego filmu, który się lubi (lub zechce polubić) a tym bardziej uwielbia, można wycisnąć wiele subiektywnych wartości. Tak jak osoba zakochana potrafi powiedzieć o obiekcie miłości, że jest cudowny, w niemal wszystkim co robi lub posiada, jako cechy.
Nie ukrywam, że lubię specyficzne filmy, które dla mnie mają drugie dno (inspirując moje duchowe poszukiwania, mp. w dziedzinie rozwoju ludzkich możliwości). Więc nie potrafię być obiektywny.

Podsumowując -mam słabość do tego filmu, bo podobnie jak "Jestem Bogiem" ukazał w pozytywny sposób rozwój ludzkich możliwości ponad wyobrażenia (na podstawie zwiększenia komunikacji, "mocy" umysłu). Większość filmów z tym wątkiem, to dziecinne komedie lub niestety, pełne odrzucającej mnie atmosfery horroru, thrillery ukazujące te postacie i ich zdolności w skrajnie negatywnym świetle (jako wcielenie zła). Więc jestem bardzo wdzięczny reżyserowi że zechciał złamać schemat, i ukazać w tym /fascynującym mnie/ procesie pozytywnego bohatera. Podobnie jak cenię sobie tematykę UFO, szanując obcych (jestem pełen oburzenia, za urabianie w kinematografii ich negatywnego wizerunku -zwykle jako straszliwych najeźdźców. Tak, że gdy dojdzie do kontaktu z obcą cywilizacją, ludzie podświadomie, będą traktować tych przybyszów jak wrogów (co najmniej bojąc się). ["Dystrykt 9" /innego autora/ łamie ten stereotyp -za co go przeceniam broniąc wiele razy na forum]. Taki już jestem stronniczy, dzięki czemu wnoszę nowe światło (inspiruję do spojrzenia z innej perspektywy).

Przy okazji -masz w swych ulubionych (co najmniej) 2 filmy, które szczególnie cenię ("Stalowy gigant" i "podziemny krąg":)






ocenił(a) film na 9
Maszin84

Oj, mysle ze moznaby polemizowac. Akurat w przypadku Luca Besona ktory do tej pory stawial glownie na kino akcji, to ten film dal mi bardzo duzo do myslenia. Kilka koncowych scena bylo co najmniej bardzo mocno dyskusyjne. Nie padlo stwierdzenie wprost, ale mozna domniemywac ze po wykorzystaniu 100% swojego mozgu Lucy stala sie bytem na miare Boga. Scena z malpoludem kiedy dotykaja sie palcami tez nasuwa na mysl od razu obraz Michala Aniola ze stworzenia Adama. Pojawia sie pytanie czy czasem nie powstalo tym samym jakies kontinuum czasowe, bo Lucy przekazala tej istocie jakas wiedze - pchnela jej inteligencje do przodu - czyt. stworzyla czlowieka. To tylko takie proste sprawy nasuwajace sie same na mysl niemal od razu po obejrzeniu filmu, jednak biorac pod uwage swoiste zazebianie sie z "Zagadki wszechswiata z Morganem Freemanem" to uwazam ze otwiera to niewyobrazalne pole do polemiki i rozwazan na temat sensu istnienia czlowieka we wszechswiecie. Ale rozumiem ze nie kazdego kreci taka tematyka i nie kazdy ma takie przemyslenia - niektorzy po prostu wola zezrec jakies gowno w McDonaldzie, dac dupy na dyskotece a w niedziele isc do kosciola cala rodzina zeby sasiedzi mieli o nich dobre zdanie (przy czym zaznaczam ze nie jest to absolutnie zadna aluzja wzgledem osoby Maszin84).

ocenił(a) film na 7
Axi0maT

Lucy nie mogła by pchnąć inteligencji tamtej małpy, tzw paradoks dziadka.

ocenił(a) film na 9
pokelance

Mogla czy nie mogla - dyskusyjna kwestia. W Przeznaczeniu:
http://www.filmweb.pl/film/Przeznaczenie-2014-656595
Jedna i ta sama osoba byla swoim ojcem i matka jednoczesnie. Wiadmo - fikcja filmowa, ale przeciez nikt niczego nie zbadal jeszcze tak do konca - moze jest to mozliwe? W koncu tylko teoretycznie doszloby do paradoksu? :)

ocenił(a) film na 7
Axi0maT

Zawsze można dodać teorię wieloświatów i problem jest rozwiązany. Nie oglądałem Przeznaczenia, chociaż myślę że w wolnym czasie sprawdzę ten film. Bardzo lubię tematykę kosmosu i podróży w czasie, więc chyba będzie odpowiedni. :)

ocenił(a) film na 10
tomix90

Film pokazuje potencjał pana Bessona, filmy akcji w jego wykonaniu to istne perełki !