PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=101964}
5,1 423
oceny
5,1 10 1 423
Ludzie Wisły
powrót do forum filmu Ludzie Wisły

Główną osobą nadzorującą stalinizację polskiego kina był Aleksander Ford. Już przed wojną należał do wojujących lewicowców. We wrześniu 1939 r. okazał swą targowicką postawę, stawiając się w Mińsku do dyspozycji ekip, kręcących materiał z triumfalnego pochodu Armii Czerwonej na ziemiach polskich, po sławetnym "ciosie w plecy" II RP (por. J. Skawińska: "Sowiecka propaganda filmowa" w: "Myśl Polska" z 18 września 1994 r.)
W 1943 r. zorganizował w ZSRR pod kuratelą Związku Patriotów Polskich tzw. Czołówkę Filmową Wojska Polskiego. Po wojnie przejął kierownictwo wytwórni Film Polski. Znany był ze swej niechęci do patriotycznych twórców. Odegrał wielką rolę w zaszczuciu jednego z większych talentów polskiego kina - reżysera Jerzego Gabryelskiego, byłego asystenta Jeana Renoira i René Claira. Gabryelski kręcił tuż po wojnie filmy o obronie Warszawy i Powstaniu Warszawskim. W 1946 r. został zadenuncjowany przez Forda i aresztowany przez NKWD, spędził trzy miesiące w więzieniu jako "czarny reakcjonista" i "antysemita" (wg J. Skwara: "Dramat Jerzego Gabryelskiego", "Słowo Narodowe", 1990, styczeń, nr 1). Leopold Tyrmand tak scharakteryzował w swym "Dzienniku 1953" metody postępowania Forda: "Ford spełnia każde nakazy kursu czy etapu, a jego jedynym celem są nagrody, wyjazdy do Cannes, dobra materialne, własne możnowładztwo w Łodzi, polsko-komunistycznym Hollywoodzie na jego miarę. Ford ma metodę: potrafi tak skumulować fałsz, że nic się odkłamać nie daje, trzeba umieć przekreślić całość, a to dla prostego człowieka nie takie proste, bowiem Ford tu i ówdzie wsadzi jakiś ozdobnik, jakieś wesele, jakiś korowód pełen filmowej dynamiki, i szary człowiek macha ręką na cuchnące kłamstwo, zadowolony, że coś miga, coś się kręci".
Pod kierownictwem Forda konsekwentnie pomniejszano znaczenie polskiego czynu zbrojnego w czasie wojny, oczerniając Polskę i Polaków. Maria Dąbrowska pod datą 13 kwietnia 1948 r. odnotowała w swych "Dziennikach" uwagi o fałszerstwach filmu "Ostatni etap", zrealizowanego przez jedną z najbardziej skompromitowanych postaci kinematografii okresu stalinizmu (autorkę osławionego "Żołnierza Zwycięstwa") Wandę Jakubowską: "Wszystko, co w obozie [w Oświęcimiu - J.R.N.] jest sympatyczne to Rosjanki i Żydówki - oczywiście komunistki. Wszystko, co w obozie zdeprawowane i łajdackie, to Polki (...). Polka - szalbierka aptekarzowa udająca lekarkę, idiotka i nikczemnica kradnąca chorym lekarstwa (...). Patrząc na ten skłamany film i na tę łajdacką 'polską doktorkę', myślałam ze łzami o Garlickiej, jak sama już śmiertelnie chora, jeszcze czołgała się do chorych, aby ich ratować. Takie były polskie doktorki w Oświęcimiu" (Dzienniki 1945-1950, Warszawa 1988).
W styczniu 1949 r. Dąbrowska opisywała swe wrażenia z mówiącego o tragedii Żydów z getta warszawskiego filmu "Ulica graniczna" w reżyserii Forda, obejrzanego na wewnętrznym przedpremierowym pokazie: "Film ten podobno dostał w Wenecji nagrodę, ale boją się go puścić w Polsce, gdyż strona polska została pokazana tak, że już parę razy to przerabiają, jeszcze boją się puścić. Po mnie, jak po papierku lakmusowym, chcą poznać jak zareaguje społeczeństwo". Pisarka oglądała ten film w wąskim gronie (Ford, Jerzy Toeplitz, żona ministra bezpieczeństwa Ruta Radkiewicz, Zofia Hofmanowa). O swoich odczuciach pisała: "Cała tragedia żydowska pokazana jest świetnie i robi wstrząsające wrażenie, bo robiąc ją żydowscy marksiści zapomnieli o marksizmie i robili to ze zwyczajnie ludzką miłością. Cała strona polska jest rażąco wypaczona, gdyż robiona jest z niechęcią, zaledwie powściąganą. (...) ten film, zwłaszcza jako przedsięwzięcie państwowe, jest skandalem, stanowi zamaskowaną propagandę antypolską (...).
Uważam niektóre szczegóły tego filmu za wielki skandal moralny i polityczny. Przez te szczegóły jest to film antypolski, a jest wypadkiem chyba bez precedensu, żeby instytucja państwowa szerzyła propagandę przeciwko narodowi, którym dane państwo rządzi. Ten film ukazuje najoczywiściej, że jesteśmy rządzeni nie tylko przez obcych, ale przez zdecydowanych wrogów narodu polskiego" (Dzienniki powojenne 1945-1949, Warszawa 1996).
W 1954 r. Ford wyreżyserował jeden z najbardziej zakłamanych polskich filmów okresu stalinowskiego - "Piątka z ulicy Barskiej", sugerujący, że "reakcyjne" podziemie polityczne jest głównym inspiratorem przestępczości. Ford udał się na emigrację po marcu 1968 r.
Waldemar Łysiak przypomniał w szkicu: "Blaski i nędze 'intelektualistów' ("Najwyższy Czas" 1 października 1994), iż większość "intelektualistów" lat 50. "pracowała piórem i mikrofonem, przekonując społeczeństwo, że Stalin to największy geniusz i dobroczyńca w dziejach ludzkości, że AK była filią Gestapo, że kablowanie do UB na rodzinę i sąsiadów to cnota obywatelska, że komunizm to raj ziemski, a socjalizm to szczyt estetyki, itd.".
Zbigniew Herbert tak wyjaśniał w rozmowie z Jackiem Trznadlem motywy działania stalinizujących intelektualistów: "System ten zakładali ludzie, można ich wymienić po nazwiskach. Na początku była mała grupka agentów, którzy uczepili się intelektualistów, a intelektualiści odegrali na cześć 'nowego' symfonie patetyczną... To było małe, głupie, nędzne, zakłamane. (...) Artystów podniecała nowa władza, że taka prosta, przystępna i swojska. Zaproszenie do Belwederu, nagrody, rozmowa z Bierutem. Surowy pan, ale sprawiedliwy, podziemie wytłukł, ale nas kocha. (...) Oczywiście, to targowisko próżności jest wpisane w atmosferę Warszawki, której nie lubię. To znaczy towarzyskie kontakty, stoliczek w PIW-ie, stoliczek w Czytelniku, duże nakłady i podpisywanie książek, kwiatek w celofanie, wieczór autorski, pięć tysięcy ospałych, zmęczonych robotników przychodzi i bije brawo towarzyszowi pisarzowi. Pycha rosła. Nigdzie w świecie realnego kapitalizmu nie powodziło się pisarzowi tak dobrze (...) Ekipa agentów potrzebowała na gwałt inteligencji, elity, czegoś co było w tej sferze odpowiednikiem obecnej nomenklatury. Co oferowała ta władza? Boską rangę, role demiurga. (...) Więc uczuli nagle, jak ster historii jest także w ich rękach, i że opłaca się nawet w jakimś sensie okłamywać ten zbełkotany naród, na który patrzyli z pogardą, na tę masę" (cyt. za: J. Trznadel, Hańba domowa, Lublin 1993, s. 182-183). Oceńcie sami

jva

świetny wpis czytałem naprawdę z zaciekawieniem

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones