Bardzo go lubię, choć teraz, z perspektywy czasu wygląda nieco tandetnie. Przepiękna Madchen Amick, równie piękna Alice Krige. Bardzo długo szukałam muzyki z filmu, wtedy nie wiedzialam że koncowy utwór śpiewa Enya. Szalałam za nim, miałam go nagranego na magnetofonie - tak normalnie - przyłożyłam magnetofon do telewizora i nagrałam. :) To były czasy...
Historia jest naprawdę smutyna i piękna. Nie obrzydzają nawet sceny kazirodcze, są wręcz w jakiś sposób fascynujące.