w małym miasteczku na południe od Rzymu. Wydawałoby się, że życie powinno płynąć spokojnie, jednak atmosfera jest napięta - ludzie potrzebują zmian, lepszego dachu nad głową i normalnych warunków pracy. Dlatego wielu młodych ludzi zapisuje się do partii komunistycznej, wierząc, że tylko ona zadba o interesy "wszystkich" i "wszystkim" pozwoli się wypowiedzieć i zaistnieć na scenie dziejów. Po drugiej stronie barykady stoją równie młodzi i zapalczywi ludzie, upatrujący ratunku w faszyzmie i propagujący idee Mussoliniego. Czas pokaże /i pokazał już wcześniej/, że obie idee są chore, bo służba wszelkiej abstrakcyjnej idei prowadzi do manipulacji i wypaczeń, tak że ostatecznie w imię idei zaczyna się rozgrzeszać mniejsze czy większe przestępstwa. Praca ma więc sens jeśli służy konkretnemu człowiekowi, wpływając na warunki jego życia, komfort, bezpieczeństwo. Abstrakcyjna zbiorowość bez względu na to, jak ją nazwiemy, pozostaje obcym organizmem, zbyt rozproszonym i nieprzewidywalnym żeby dawać mu prymat.
Nasi bohaterowie: uwodzicielski i żywiołowy Manrico oraz jego młodszy brat, niepokorny Accio, do tych prawd dojdą z czasem. Za cenę rodzinnych kłótni, starć politycznych, wszelkiej maści bójek, ale i niespełnionych miłości. Choć tak różni, pozostają dla siebie oparciem i jeden dla drugiego zrobiłby wszystko.
Wątków jest więc tu kilka od dorastania - wciąż i w każdym wieku; o niespełnionych marzeniach; o nieszczęściu jakim jest służenie idei - jakiejkolwiek; miłości braterskiej...