Pokazana historia bardzo mdława i naiwna. Film nudny. Momentami przydługi.
Postać M. Willams jako MM jest moim zdaniem karykaturalna. Starała się ale za bardzo. Jej
pojękiwania, postękiwania, sztuczny histerycznie śmiech, wpatrywanie się jak cielę w
malowane wrota w partnerujących jej aktorów i mimika godna upośledzonej kobiety tylko mi
ciśnienie podniosły. Jej skrajnie przerysowana wersja MM do mnie nie trafia i mało tego jej
notowania u mnie jako aktorki spadły drastycznie do zera.
Dodatkowo "uroda" M.W pozostawia wiele do życzenia.
oczywiście należy jej się jeden za to, że wg scenariusz i zamysłu reżysera pokazała Marilyn nie jako słodko-pierdzącą głupią blond lalę, a kobietę, która składa się z prawdziwych emocji, przeżyć.
oczywiście, musimy obniżyć oceny jej wszystkich filmów, bo fanatycy Monroe nie mogli pojąć, że ich Marilyn nie była tylko głupią panienką, a zwykłym człowiekiem.
jakże Michelle Williams, ta gruba kluska, która w rzeczywistości jest pewnie o połowę szczuplejsza od samej Marilyn, mogła wcielić się w ikonę. bo kim, że ona jest? i co z tego, że jedna z najlepszych, że zgarnia nominację za nominacją od prestiżowych nagród filmowych. dajemy jej 1, niech wie, że takiego czegoś, nam wiernym i największym fanom Marilyn się nie robi.
Jeden jej nie dałam więc nie musisz się unosić a ja nie widzę żeby pokazała w tym filmie ludzką stronę: kobiety- aktorki -gwiazdy. Chyba że masz na myśli te westchnienia, nagłe łzy w oczach, mówienie szeptem, udawanie roztrzęsienia, przerażenia za pomocą otwierania szerzej powiek, potem wybuchy śmiechu itd. Niestety wcześniej również nie byłam fanką M.W. Ten obraz potwierdził moje wcześniejsze opinie (min. w tym celu obejrzałam żeby wiedzieć o czym mówię) a fakt że zagrała kogoś światowej sławy do mnie nie przemawia; nawet jakby na rzęsach stanęła. Dla mnie to była czysta parodia MM. Dodam jeszcze że w trakcie seansu ludzie wychodzi z sali kinowej. I nie wracali. To chyba tez o czymś świadczy.
Szczerze wolałabym nie znaną nigdzie aktorkę niż M.W.
Byłem wczoraj w kinie na tym filmie. U mnie nikt nie wychodził z kina. Film wg mnie był średni, a najbardziej kulała jednak fabuła. Cały film sprowadzał się do tego że Merlin była niezrównoważona i młody chłopak jej pomógł zagrać rolę. Chociaż nie zgodzę się z tobą bo uważam że MW bardzo dobrze odegrała swoją rolę i to właśnie (między innymi jej) gra aktorska pociągnęła ten film w górę. Ogólnie pomysł na film kiepski, historia beznadziejna ale wykonanie dobre. Po prostu ktoś miał pomysł jak z niczego zrobić film by zarobić pieniądz.
Podobno na podstawie wspomnień całego Clarka..ciekawe czy aby rzeczywiście prawdziwe..
Nie jeden twierdził że poznał MM i mieli przyjacielskie relacje.
Ja nie przepadam za M.W. Obrzydła mi po tym filmie. A film taki jak napisałam.Swoje zdanie podtrzymuję. Myślę że tu nic by nie pomogło.
Dziękuję!!! Słowa wyjęte z mych ust. Postać Marilyn przerysowana, brak umiaru. P.S. Tak na marginesie-scena, gdy leży w łóżku w szlafroku-ależ ona ma wielkie stopy!! heh
hehe ja wolałam tego nie pisać bo żeby mnie nie pojechali ;-P ale było dużo scen gdzie M.W była pokraczna.
Ktoś tutaj powołuje się na fakt, iż M.W. otrzymała Złoty Glob. Czego to dowodzi? że garstka ludzi (90 członków Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej) zdecydowała tak, a nie inaczej. Nie kupuję tego wizerunku Marilyn, który sprzedaje nam Michelle. Ma subiektywna opinia.
Właśnie. Bo prawdziwa MM była oryginalna dlatego stała się ikoną , drugiej takiej nie ma i już nie będzie mimo najlepszych charakteryzacji najbardziej znanych aktorek Hollywoodu.
To do MM pasowały jasne włosy prawie białe, suknie specjalnie dla niej uszyte, opinające jej piękne kształty wszystko to pod nią było dobierane pod jej kobiecą figurę, urodę ..nawet makijaż wymyślony został dla niej (biały puder, czerwone usta, oczy ). Za każdym razem do każdego filmu zmieniała też odcień swoich blond włosów. Podobno farbując włosy nie tylko na głowie..
Mimo że wielu kojarzy się ona z kiczem (tak ją promowały ówczesne wytwórnie filmowe) to oglądając jej zdjęcia gdzie jest np. otoczona dziennikarzami nie wygląda tandetnie a elegancko, pięknie, jak istota nie z tej planety ..
I ja myślę że kręcenie filmów gdzie jakaś nawet bosko piękna aktorka się wciela w Marilyn wypadnie śmiesznie właśnie dlatego że to nie jest oryginał (co jest oczywiste),a MM była w tym swoim wizerunku prawdziwa posiadała to coś. Sama ładna buzia i blond czupryna nie wystarczy do pokazania tej osobowości.
A fakt że M.W otrzymała złoty glob także i na mnie nie robi żadnego wrażenia:-)
Właśnie, Norma Jeane stworzyła Marilyn Monroe-od początku do końca, nawet korekty chirurgiczne można jej wybaczyć (zęby podbródek, nos), bo stworzyła siebie jako markę, jako ikonę. Ktoś zarzucił, że Michelle jest szczuplejsza niż MM, a tu wcale nie o to chodzi. Chodzi o styl, o poruszanie się, o głos, o urok. Tego nie podrobi nikt. Widać, że MM pod koniec kariery/ życia (zdjęcia z filmu Słodki kompromis, o ile dobrze pamiętam) miała zmarszczki-nie prasowała więc twarzy, pozostała sobą, taką jak siebie stworzyła x lat wcześniej. Ciekawe czy 50 lat po śmierci Michelle ktokolwiek będzie o niej pamiętał.... Bo Marilyn żyje do dziś, o czym świadczy tak żywe zainteresowanie jej osobą. Byłabym za stworzeniem większej ilości filmów dokumentalnych o MM jak "ostatnie seanse" niż filmów fabularnych, gdzie kolejna aktorka polegnie przy próbach odtworzenia niedoścignionego pierwowzoru.