Jeju, godzinę czekałem na masakrę, bo przecież nikt nie miał wątpliwości, że do niej dojdzie.
Ale koniec powinien być inny: Jim masakruje oddział SWAT, gdy braknie mu kul stosuje chwyty z karate, następnie po akcie zemsty popełnia samobójstwo, w niebie spotyka żonę z aureolą nad głową i oddaje jej obrączkę, którą miał dla niej przechować. Dlaczego mistrz Boll na to nie wpadł?!?!?!