Patrzac na trailer, czytajac wywiady i opinie przedpremierowe spodziewalem sie filmu co najmniej dobrego. W samej strukturze choc troche nawiazujacego do onirycznego, obrazu Garlanda (Ex machina). Otrzymalem jednak zupelnie plytkie, zlepione z wyswiechtanych schematow komediowe nie wiem co. Android z usmiechem na twarzy odgrywa sceny z "Synalka", "Omena" mordujac kogo popadnie, bo krzywo spojrzal na moja przybrana "siostre - przyjaciolke" . Nieudany projekt odbudowany przez grupke osob w korporacyjnej machinie. Miliardowy projekt, ktory zapoczatkowala samotna ciocia, niespelniona matka. Scenariusz pisany na kolanie. Sadzilem, ze technikalia przynajmniej nie zawioda i tak, muzyka swietna choc majace wywolywac dreszcze, jumpscarowe podklady nad wyraz przewidywalne, zapowiadajace scene, zblizenie na twarz Megan z typowym ironicznym "Run bitch". Dobre oswietlenie i gra aktorska. Choc kwestie sztampowe. Ciezko opanowac mi emocje bo stracilem kilka godzin czekajac na cos co mnie zaskoczy. A tak to na szybko po seansie maksymalnie 5/10. Grzechem i zniewaga dla innych obrazow sprzed 30, 40 lat bylaby inna punktacja.