sprzed 61 lat, i od owego czasu sposób prowadzenia narracji bardzo się jednak zmienił. Na przykład w jednej scenie Mastroianni siada, kamera robi zbliżenie jego oczu. Następuje przenikanie - i w ten sposób widz otrzymuje informację, że fragment, który nastąpi to będą wspomnienia. Gdy zaś flashback się kończy - kamera robi odjazd od oczu. Później mamy to samo z najazdem na oczy Loren i wspomnieniami Filumeny. Tak to sfilmował wielki De Sica.
Dziś już żaden reżyser podobnego chwytu by nie zastosował. Dziś bez takich chwytów nawet średnio inteligentny widz domyśli się, że zaczyna się retrospekcja. Ba, chyba nawet niejeden widz uzna, że taki łopatologiczny najazd na oczy obraża jego elementarną inteligencję.
Ilekroć słucham afektowanych głosów włoskich aktorów, ilekroć oglądam ich przesadną, teatralną gestykulację - wprowadza mnie to w pogodny humor.
Ponad pół wieku temu,jak byłem nie wyrobionym miłośnikiem X muzy,zacząłem oglądać ten film w tv i właśnie te...afektowane głosy włoskich aktorów i ich przesadna teatralna gestykulacja...zniechęciła mnie wówczas do oglądania.Uczciwie przyznam.że byłem wtedy na etapie filmów wojennych i przygodowych,więc oczekiwania miałem takie a nie inne. Na szczęście przyszedł ten czas że nadrobiłem tę "zaległość" i film z wielką przyjemnością obejrzałem.