Uwaga! Tekst może zawierać spoilery.
Pomimo świetnego aktorstwa (Winslet szczególnie!), dobrego scenariusza, sprawnej realizacji "Małe dzieci" nie potrafił mnie zaangażować.
Przede wszystkim denerwuje narrator, który nie pozwala zagłębić się w historię, niweczy szansę na własną interpretację zdarzeń czy zachowań postaci. Wiele dostajemy jak na dłoni, a szkoda. Sama historia może i nie jest nudna, ale osobiście mnie nie wciągnęła i często wierciłem się ze zniecierpliwieniem oczekując na koniec historii. A ten niestety rozczarowuje. Tak na prawdę główna para bohaterów zachowuje się nie wiedzieć czemu tak a nie inaczej, nie dowiemy się jaką lekcję wynieśli ze swojego postępowania, ani jak cała przedstawiona historia zmieni ich dotychczasowe życie. Ciężko mi uwierzyć w takie ich po prostu zrezygnowanie z siebie, jakie przedstawiono w filmie. Jakąś lekcję wynoszą za to dwie drugoplanowe postaci: Ronnie i Larry, ale to za mało jak dla mnie.
Oczywiście film porusza ciekawy temat, nie trudny do rozszyfrowania, bo zasugerowany już w tytule. Dziecinne zachowania bohaterów, niezważanie na możliwe konsekwencje doprowadza bohaterów do takiego a nie innego finału.
"Małe dzieci" to moim zdaniem nierówny obraz. Miejscami cholernie inteligentny, spostrzegawczy, błyskotliwy, piętnujący społeczne wady, gdzie indziej rozwlekły, toporny, bez polotu i oryginalności. Tego drugiego na szczęści jest mniej. Wyszło z tego kino dobre, może nawet i bardzo, ale dla mnie nic ponad 2 godziny z hakiem filmu, który mógł być lepszy.
Ocena: 7 z plusem.
"[...]"Małe dzieci" to moim zdaniem nierówny obraz.[...]"
Nie wiem skąd ta maniera nadużywania słowa "obraz" jako synonimu wyrazu "film". Obraz jest, o ile mi wiadomo statyczny, a to ostatni chyba epitet jakim by mozna określić film.
Może się czepiam ale to jedno z wielu określeń, które mi użyte w sposób niewłaściwy, mi działa wybitnie na nerwy.
Tym niemniej interesujące spojrzenie na "film".
Czasami tak piszę, żeby stylistycznie było lepiej, nawet się nie zastanawiając;)
Ale rację masz, że kiepski jest ten synonim, chociaż nie jestem jedynym, który go używa, bo raczej wszedł on już na dobre w "obieg" to deklaruję mocne postanowienie poprawy, na wypadek gdyby miało to denerwować innych;)