Nie mam zielonego pojęcia dlaczego ludzie uważają ten film za kiepski, nudny czy chociażby "nieciekawy". Jedyną jego wadą ( jaką zauważyłem ) było mało górnolotne aktorstwo i dość przejaskrawione postacie, możliwe że również lekkie "zboczenie z kursu" gdzieś pośrodku filmu, objawiające się odwlekaniem tego co miało się wydarzyć i wstrzymywanie akcji. Podstawowym atutem tego filmu jest odpowiednie stonowanie wątków, nie babranie się w zbyt wiele wątków pobocznych, zakończenie, które nawet jeśli przewidywalne, to jak najbardziej adekwatne do tytułu filmu. "Małe Dzieci" - pozornie odnoszący się do pedofilji a tak naprawde mówiący o dorosłych którym nie dano być dziećmi ( ona i jej wykształcenie, dobry mąż, ustatkowana , on mający kochającą żonę, uczący się do egzaminu )oraz człowiek, którego mamusia trzymałą za rączkę całe życie i który całe życie był dzieckiem, nawet miał skłonności do tego by bawić się z innymi dziećmi. Na końcu filmu wszystko się rozwiązuje ( każdy radzi sobie sam ! ). On skacze na upragnionej deskorolce ( niebezpieczne ale to decyzja jaką podjęło jego dziecięce "ja" ), trafia do szpitala i wycofuje się z dziecinnego "ucieknijmy stąd", wraca do żony. Ona zagapia się i gubi córkę ( scena z fotelikiem - ulega córce ), odnajduje ją, dostrzega swoją lekkomyślność i stanowczo mówi jej żeby siadła na foteliku - wraca do domu. Ronnie, jego matka zmarła a on już się nie pozbierał, wykastrował siebie ( dziecięca głupota ! ). Larry - porywczy, pokutujący za własne winy z przeszłośći i za to co uczynił matce Ronniego, dorasta do odpowiedzialności. Cały film jest o decyzjach jakie podejmują ludzie, o konsekwencjach i odpowiedzialności - oczywisty film a tak niewielu z tego co widzę jest w stanie go zrozumieć.