Dzisiaj miałem okazję zobaczyć go na TVN, lecz jak znaczna większość, znałem go już bardzo dobrze z dzieciństwa.
Nie wiem czego się czepiacie. Film jest wciąż bardzo dobry, to wy się zmieniliście i to na gorsze. Należy to rozumieć oczywiście w tym sensie, że nie potraficie już się cieszyć jak dzieci, a właśnie w tym jest klucz do cieszenia się z życia.
Przykład:
Pamiętacie święta Bożego Narodzenia z czasów dzieciństwa? Porównajcie sobie je teraz z ostatnimi waszymi świętami.
Nie wiem czy to obecne czasy tak wpływają na ludzi, bo faktem jest, że sam w dużej mierze utraciłem zdolność cieszenia się w taki sposób, jak wtedy gdy byłem mały. I to nie jest kwestia wydoroślenia, jak ktoś by mógł sobie pomyśleć, bo ten przykład ze świętami dotknął również moich rodziców (w czasie mojego dzieciństwa i czasie teraźniejszym).
W każdym razie film oglądałem z dużym sentymentem i myślę, że to jeden z lepszych filmów tego gatunku.