Do wszystkich osób, które uważają, że za małego w tym filmie "Małego Księcia" - to nie jest ekranizacja, ale film inspirowany. Siłą rzeczy Mały Książę jest w nim więc postacią drugoplanową (ale za to bardzo istotną!). W końcu stworzono animację, która jest nastawiona na przekazywanie wartości i ciekawą fabułę, a nie na wylewające się z ekranu nie zawsze śmieszne gagi. Zabrałam na film swojego kilkuletniego siostrzeńca i szczerze powiedziawszy bałam się, że może mu się on nie spodobać, ale nic bardziej mylnego. Sama ze wzruszenia się aż popłakałam, kiedy zabrano Pilota do szpitala. 
 
Zaskakująco udane było również ukazanie MK pod postacią Pana Księcia - przeciętnego dorosłego, który zapomniał już, że był kiedyś wyjątkowym dzieckiem. Trochę żałuję jedynie, że ostatecznie na powrót stał się chłopcem - wolałabym raczej, żeby film pokazywał jego "dorosłą" przemianę. Wyjątkowo piękna była również scena z różą, która pokazywała, czym skutkuje odkładanie miłości na ostatnią chwilę, ale również ona posiadała pełne nadziei przesłanie. Dla mnie to wyjątkowo udana i pełna wartości opowieść, która podejmuje wiele trudnych tematów i nie boi się wyjść z otoczki naiwnej animacji dla dzieci. To piękny film o tym, że każdy koniec jest jedynie początkiem. Coś wspaniałego.