Film wspaniały jeśli idzie o efekty. Ale miałem apetyt choć na jakąkolwiek historie... niestety ten film nic nie wnosi jeśli idzie o treść i myślę że ludzie którzy zachwycają się w jakikolwiek sposób tym fabularnym nieporozumieniem, z Mad Maxem mieli naprawdę nie wiele wspólnego. Efekty i wartka akcja bez zbędnej fabuły.
Polecam... można odpocząć. Najlepsze jest to, że moment zakończenia filmu jest tak nieistotny iż ma się wrażenie, że ktoś zjadł kilka ostatnich scen, ewentualnie uciął film bo był za długi.
Jeśli oczekujesz czegoś więcej po tym filmie to się zawiedziesz, tak samo jak ja. Ciesz oko wybuchami i ciekawą charakteryzacją postaci. To jedyne miłe doświadczenie związane z tym filmem.
Uwielbiam te wariacje na temat "miałem apetyt na jakąkolwiek historię" - znaczy, gdyby Max w tej części wyskakiwał z Furiosą na lody, to byłoby lepiej niż teraz? :D
Ano lepiej, zwłaszcza gdyby to były "lody na ruchomym waflu". Przynajmniej można by wtedy...ekhem...przełknąć (heh) pewne mielizny scenariusza:D
Do jopusieka:
Piszesz: "Film wspaniały jeśli idzie o efekty." / "Efekty i wartka akcja bez zbędnej fabuły." / "Polecam... można odpocząć." / "Ciesz oko wybuchami i ciekawą charakteryzacją postaci. To jedyne miłe doświadczenie związane z tym filmem.". Jakim cudem w takim razie dajesz "Fury Road" 1/10?? Nic nie rozumiem. Albo ludziska dajecie 10 albo 1. Normalnie jakaś paranoja...Jeżeli zauważasz jakieś plusy w tym filmie to uwzględnij je w ocenie końcowej.
Bez cienia zlosliwosci - widzisz fabule we Wladcy Pierscieni czy Hobbicie a w Mad Maxie juz nie? Nie rozumiem...
"Władca pierścieni" powstał na podstawie książek J.R.R. Tolkiena. W filmie nie da się przekazać wszystkiego, bo zamieniłby się dajmy na to w "Dynastię";P Czytałeś w ogóle tę trylogię? Jeśli nie to (bez cienia złośliwości) nie pisz proszę o fabule we Władcy Pierścieni, bo jest to dzieło życia Tolkiena, który stworzył cały rozległy świat, łącznie z legendami i nowym językiem! (o elfów chodzi) i innymi rozbudowanymi czasami do absurdu rzeczami (jak choćby genealogia hobbitów, o której rozprawia przez pierwsze 100 kilkadziesiąt stron), przy których świat Mad Maxa wygląda po prostu blado (w dodatku "Hobbit" jest integralną częścią tego świata; inna sprawa, że w zamierzeniu pierwotnym był przeznaczony dla dzieci, ino Imć Piotrek Syn Jacka z cienkiej w sumie książeczki zrobił potężna trylogię filmową...). I tak się sprawy mają.
errata - "Hobbit" jest integralną częścią świata Tolkiena. Użyłem skrótu myślowego i nie wyszło to dobrze...
Przeczytalem cala pierwsza czesc Wladcy i druga tylko do polowy, bo nie moglem zdzierzyc. Po prostu z nudow musialem to odlozyc. Cala ta jego praca poszla na marne, bo stworzyl przegadana, nudna ksiazke, ktora wlecze sie przez 1500 stron, a tak naprawde chodzi tylko o przeniesienie pierscienia z punktu A do B (po drodze oczywiscie mnostwo przeszkod). Wiec te wszystkie duperele typu rozbudowane opisy, szczegolowy swiat, jezyk, legendy nie byly w stanie mi zamydlic oczu. Tolkien nie byl zbyt dobrym pisarzem, nie mial lekkiego piora. Byl raczej dobrym rzemieslnikiem, a jego megalomanie kazala mu rozbuchac banalny pomysl do rozmiarow 3-tomowej cegly. Wiec tak, czytalem pol trylogii :)
A film jest fabularnie rownie banalny co Mad Max - tez chodzi o podroz skads dokads a po drodze rozne przygody.
W ten sposób (jak Ty to przedstawiasz) wszystko można tak uprościć;P Nawet u Orwella ("1984") chodziło o "przemieszczenie się z punktu A do Punktu B" a "po drodze rożne przygody". Rozumiem, że Cię znudził "Władca Pierścieni" (ja musiałem przebrnąć przez w/w 100 stronicowy początek, potem już jakoś poszło), ale nie docenić pewnych rzeczy? Jeżeli lubisz fantasy (choć nic na to nie wskazuje:P) to nie zabieraj się broń boże za sagę "Koło Czasu". Oni tam się dużo przemieszczają (są nawet punkty C i D, E i F, za to punktu G tam za cholerę nie uświadczysz...) i po drodze mają różne przygody.
Pozdro
Mimo tego że Fury Road jest od pewnego czasu moją muzą, kochanką i niemalże towarzyszką życia, to porównanie fabuły Władcy Pierścieni do Mad Maxa jest... no, słabe. Nawet w bliskim mu pod względem założeń Hobbicie ("tam i z powrotem"), ilość wydarzeń mających miejsce po drodze, wątków pobocznych oraz rys świata przedstawionego jest u Tolkiena znacznie bogatsza. Fury Road na papierze zajęłoby kilka stron ledwo. Ale to też inny rodzaj opowieści - w Maxie mamy do czynienia z narracją wizualną, u Tolkiena jest ona oparta w znacznym stopniu na dialogach. Gdyby z Władcy czy Hobbita wyrzucić wszystkie opisy przyrody i sceny akcji to i tak zostałoby od cholery materiału. Czy komuś to "pasi" to już inna kwestia.