Tylko pierwsza część Mad Maxa zasługuje na uwagę. W filmie z 1979 r. jeszcze nie ma głupot o postapokaliptycznym świecie, takie bzdury pojawiły się dopiero w drugiej i trzeciej części. W pierwszym Mad Maxie mamy po prostu ponurą wizję świata przyszłości, z wyczerpującymi się zasobami naturalnymi i upadającą cywilizacją, gdzie po bezdrożach grasują gangi, których nie są w stanie skutecznie zwalczyć dogorywające resztki służb porządkowych.
Jest to wizja zgodna z niewesołymi prognozami lat 70-tych i film ten wpisuje się w kanon obrazów jakie w tamtych latach powstawały. Kiedy dwójka i trójka wprowadzają klimat postapokalipsy czynią to w iście jarmarcznym stylu. O ile sam motyw świata po zagładzie jest intrygujący, to twórcy 2 i 3 MM wykazali się w tym zakresie totalnym bezguściem i impotencją umysłową. Wszystko jest w tych filmach przerysowane, kreskówkowe i komiksowe, tak na poziomie średnio rozgarniętego 13-latka.
I w tym kontekście nowy Mad Max jest godnym następcą 2 i 3 części - jest po prostu równie słaby.
4/10 i to chyba nawet naciągane.