Jest to film zdecydowanie dla dzisiejszego pokolenia lajz w rurkach ze smartfonikami w lapach. Ten film jest zenujacy, a aktorzy, ktorzy w nim graja wygladaja bardziej na umalowane cieple kluchy nie to co w Mad Max 2 tam aktorzy z gangu wygladali na prawdziwych psychopatow nawet bez zbednego malowania twarzy wystarczyl sam irokez, a ich spojrzenie powodowalo ciarki na plecach u widza. Ci tutaj w tej pedalowni jedyne co powoduja to chec postawienia obfitego klocka po seansie. No ale coz jakie czasy tacy aktorzy ...
Za to baby w Road Warrior wyglądały na facetów, a w Fury Road masz odpicowane lachony. Więc nie wiem, wydaje mi się że dla pedałów to raczej jest Road Warrior, z tymi babochłopami i Wezem śmigającym z gołą dupą :D
A jakie baby nadawalyby sie do takich walk takie typu Paris Hilton czy raczej Tina Turner ? Te ladne szybko by wyginely w takich okolicznosciach, albo bylyby zamkniete w lochach jako pogotowie seksualne 24\7. Wyjatkowo nielogiczny argument ale pewnie masz nascie lat wiec nie ma co wymagac inteligencji ... A do ogladania fajnych lachonow sa filmy erotyczne, a nie postapokaliptystyczne ...
32 to nie takie naście. Te lata wystarczyły, by wykształcić w sobie coś zwanego poczuciem humoru. Życzę jak najszybszego dotarcia do tego etapu w życiu.
Nie, bo filmy są dla widzów, a nie dla pedałów, macho czy kogo tam jeszcze. Oba filmy są zajebiste, oba mają odmienną stylówę, oba mają u mnie dychę. Może i banda Hummungusa wyglądała bardziej groźnie, ale dość nudno - ot, banda harleyowców praktycznie. Oprócz Hummungusa, Weza i jego kochasia oraz Toadiego, to ta ekipa jest raczej bezpłciowa. Trepy Joego są za to ciekawsi wizualnie, z całym tym malowaniem się na biało, skaryfikacjami i kultem V8. O synach Joego, jego braciach i współdowódcach czy o kolesiu z gitarą nie wspomnę. Dość dobrze pamiętam też z Road Warrior sceny z nomadami w których wyglądali wyjątkowo niegroźnie (jak Toadie jęczący nad obciętymi paluszkami; kolo któremu Mel zasunął młotem czy tam kluczem, a który przed uderzeniem miał minę typu "hurr durr"; czy koleś któremu Max zdmuchnął namiot w środku romantycznego gwałtu).
Banda Hummungusa wygladala kozacko Amen. A ten koles z gitara to zenujace jest, chcieli zrobic scenke z operetka czy co. W czasach post apokalipstycznych takie glupoty nikomu nie bylyby w glowie, jeszcze mogli cyrk obwozny posiadac, zreszta ta cala ta ekipa to jeden wielki cyrk w stylu Pokemonow, oni tez robili takie show.
Jak dla mnie to i Królik Bugs mógłby wyskoczyć i zapytać Maksia "co jest doktorku" jeśli pasowałoby to do świata przedstawionego. W tym tutaj gitarzysta i reszta ferajny pasują, więc... wiesz, to jest film, show, widowisko. Nie rekonstrukcja historyczna. "Bękarty Wojny" też były do dupy bo w trakcie wojny tak naprawdę nie istniało żadne żydowskie komando a Hitler nie zginął w eksplozji teatru..? Star Wars są do dupy bo tak naprawdę nie ma Mocy..? Daj pan spokój.
Star Wars to film dla wyrosnietych dzieci, ktorzy nigdy nie dorosna, a Bekarty Wojny nie widzialem. Nie chodzi czy cos jest czy tego nie ma w rzeczywistosci, chodzi o sposob ukazania tego filmu. Dla mnie to wyglada tak: duzo halasu i zero tresci. Film dla ameb. Jakbym ogladal debilna mange i anime albo pokemony, tylko duzo fajerwerkow cos jakl c.hujowa kielbasa w ladnym opakowaniu.