Nie oglądałam wcześniejszych części z Melem Gibsonem, ale to, co zobaczyłam w zwiastunie z nadchodzącego filmu mnie rozwaliło na łopatki.
Zrobiło na mnie ogromne wrażenie i jak nic pójdę do kina! Klimat fantastyczny, mój ulubiony. Po prostu BOSKO! :)
masz jeszcze dużo czasu żeby nadrobić :). Mi osobiście jako fanowi starszych części te wszystkie efekty SFX dziwnie wyglądały w filmie i mam osobiste obawy że dostaniemy mielonkę jak w Mad Max 3 i co gorsza bez Gbsona który trzymał cały klimat, ale jakby nie było wieże dalej w Hardego bo w trailerze to dało się zobaczyć co najwyżej 3 jego zdania.
W zwiastunie skupili się na wybuchach i pościgach a Hardyego było tyle co nic :D Ja lubię takie klimaty i Mad Maxa zawsze obiecuję sobie zobaczyć, ale jak dotąd nic z tego nie wyszło. :) Może się w końcu uda...
Zawsze bardzo lubiłem Mad Maxa, zwłaszcza pierwszą część. Na ten film czekam z niecierpliwością. Zwiastun bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jest klimat, jest kapitalna akcja, świetne zdjęcia i zniszczenie "na drodze". Super! Czekam na film!
Taaa , zwiastun robi wrażenie... Są filmy, które nie potrzebują słów :) Biją się, wysadzają w powietrze, ścigają się - jak dla mnie raj :D
To prawda, że są filmy, które nie potrzebują słów, ale to nie znaczy że jak "biją się, wysadzają w powietrze, ścigają" to wystarczy. Wszystko zależy od kontekstu, konwencji i klimatu filmu. Zwiastun przedstawia kwintesencję "Mad Maxa" - małomówny twardziel przemierza pustkowia post apokaliptycznego świata co jakiś czas natykając się na niebezpieczeństwa, co zmusza go do walki o własne życie. Max to taki Punisher. A właściwie taki był w jedynce. Potem to miał wszystko gdzieś, tylko że inni nie chcieli go jakoś zostawić w spokoju. Więc chcąc nie chcąc... Polecam oryginalną trylogię - warto, ale te filmy mają już swoje lata więc... ostrożnie z odbiorem:). A wracając do "Fury Road" - zwiastun to tylko zwiastun. Pokazał to co najlepsze w "Mad Maxie" gdyby patrzeć na te filmy tylko ze względu na akcję. Ale akcja to nie wszystko. Zobaczymy jak to wypadnie w przyszłym roku. Oby było jak najlepiej.
Co racja to racja i nieraz już tak bywało, że zwiastun był super, ale cały film już nie... Punishera oglądałam ale tylko jedynkę. podobał mi się :) Dla mnie klimat Mad Maxa jest bardzo kuszący :)
Mad Max to świetne kino post apokaliptyczne, tyle że to już filmy, które mają swoje lata. Ale wtedy to był prawdziwy przełom i dowód na to jak świetnie można zrobić film s-f za małe pieniądze poza Ameryką. Te filmy to przede wszystkim akcja i ostra przemoc, ale to ma sens. Ten świat w którym zyje Max taki jest, a człowiek musi walczyć o przetrwanie. Zwłaszcza człowiek który może stracić wszystko co kocha. I o tego człowieka tutaj chodzi - o Maxa. Nie będę spojlerował, ale pierwszy film jest najważniejszy pod wzgklędem dramaturgii. On określa bohatera, któremu później kibicujemy. Jak polubisz Maxa w jedynce, to załapiesz, że właśnie nie ta przemoc i rozwałka jest w tym najważniejsza tylko własnie on - Max i jego gniew, który bierze się własnie z tamtych wydarzeń. Dlatego to jest "Mad Max":). Pewnie upiekszam to wszystko, ale tak już mam że szukam w filmach czegoś więcej niż na pierwszy rzut oka, a te filmy są jednymi z tych, które bardzo lubię:).
Mam bardzo podobne zdanie, co do Mad Maxa. I wcale nie uważam, ze "upiększasz", choć roztropnie dodajesz, ze pewnych spraw nie widać na pierwszy rzut oka. W takim gatunku filmowym nie ma miejsca na sceny "para-psychologiczne". Piszę "para", bo z psychologią nie ma to zwykle nic wspólnego. Wielu twórców filmowych myśli, że jak walnie w swoim filmie ze dwie sceny, gdy samotny bohater/bohaterka przez dziesięć minut będzie paliła szluga i te 10 min, będziemy mieli naturalnie w czasie rzeczywistym, to już głębia psychologiczna tej sceny potrzebuje co najmniej Rowu Mariańskiego ;). W Mad Maxie mamy całą psychologię wynikającą bezpośrednio z akcji, bez zbędnego p***nia. Widz musi sam tę historię przełożyć na proces przemiany bohatera, zamiast wyjaśnienia jakiegoś "mądrego", nawet właśnie psychologa, który w następnej scenie wyjaśni widzom o co chodzi robiąc bohaterowi krótką analizę. Jeśli widz nie zrozumie (a raczej nie zobaczy, nie odkryje), to też niewiele straci, bo akcja jest zacna i fabuła całkiem do rzeczy.
Zgadzam się. Właśnie dlatego szkoda, że Gibsona tu nie zobaczymy - jego Max był wiarygodny i przekonujący. Rozumieliśmy go, współczuliśmy mu i kibicowaliśmy. Oby Hardy dał radę:)