A ja myslalam, ze w latach 80 to filmy byly absurdalne i nie mialy fabuly, zas sluzyly do pokazywania tylko rozpierduch... Ale nie, stare madmaxy w porownaniu z tym nowym gownem, to arcydzielo. One mialy FABULE. I atmosfere postapokalipsy lepsza niz Fallout.
A to to, to gniot o jezdzeniu po pustyni samochadami, ktore wygladaja jak kiepscy zwyciezcy konkursow na cukierkowe aranzacje fryzjerskie. W starych maxach czulo sie te sile tego spawanego zlomu, widac bylo, ze to zlepki z potrzeby i wykorzystania zasobow, a nie dla aranzacji. Nie ma w ogole atmosfery, nie ma gibsonowego samotnego wedrowca, nie ma cywilizacji ludzkich, probujacych przetrwac, nie ma walki o energie, paliwo. Oni te benzyne pala lepiej od szejkow arabskich, wode maja czystsza niz ja w kranie... Nie ma tez charyzmatycznych bohaterow na miare Tiny.
Takie tam zwariowane gangi popkulturowe, plus rewia mody cziksow w bialych, zwiewnych giezlach... Nawet pokazowej walki bad gajem zabraklo, zas stylizowanie w kolko na Bane'a i Vadera juz meczy. Nic sie nie dowiadujemy o maxie, w starych ladna otoczke zbudowali, lacznie z proroctwem. Film mozna opisac tak: leja wode na pustyni, wyjezdzaja na pustynie, jezdza sobie po niej dwie godziny, strzelajac i wybuchajac dziwnie zolto i czerwono i nienaturalnie, przezywaja bez zadrapania precelki z balachami samochodowymi, potem wracaja skad wyjechali, znow leje wode na pustynie. Film o niczym... Moze o wybuchach i jezdzei zlomu po piachu. Dzieciom, ktore urodzily sie juz w XXI wieku moze sie podobac, innym nie powinno. A to, ze sie ktos jara mutantem z gitara powiem, ze ma umysl taki sam jak producent i rezyser tego filmu - zakielkowal wam w glowce JEDEN obrazek i uznaliscie, ze dla pokazania JEDNEGO tego obrazka zrobi sie film o niczym.
To jest jakas marna kalka, wycinek z gry borderlands, a nie madmax.
Niektórzy hejterzy są tak zdesperowani, że są w stanie wybielić każdy gniot, byle by skrytykować inny film. Z jednej strony mamy sequel krwawego kina akcji przerobiony na komedię familijną, pełną dzieci, slapsticu, pozbawioną krwi i (prawie) zabijania w dodatku promującą gwiazdę pop która nie umie grać, a jej utwory pasują do postapo jak pięść do nosa (równie dobrze w nowych Gwiezdnych Wojnach mogłaby występować Rihanna i Lady Gaga, a ich piosenki zastąpiłyby klasyczne utwory). Szczyt komerchy - film dla dzieci i fanów pop. Z drugiej strony mamy epickie kino akcji skierowane do starszej widowni, pełne dopracowanych i pomysłowych scen akcji wykorzystujących praktyczne efekty specjalne, do tego oryginalne kostiumy, charakteryzacja, piękne kadry i staranny montaż - pomysłowy, kreatywny blockbuster w którym twórcy naprawdę się napracowali. Jestem pewien, że w czasie premiery Gwiezdnych Wojen: Przebudzenia Mocy, znajdą się tacy hejterzy co będą wychwalali Mroczne Widmo i Atak Klonów za "humor", "wątki miłosne", "sympatyczne postacie z Jar Jarem i Anakinem na czele", "scenariusz" i "realistyczne efekty specjalne".
Wbij se pan na forum Mrocznego Widma, są wariaty co go lubią i bez hejtu na Przebudzenie Mocy :P
Film ma mocną pozycję. Jest wysoko w rankingach. A poważni krytycy uważają go za ważny. Z pewnością zgarnie jakieś nagrody. Ci, którym się podobał są po właściwej stronie.
Trochę dziwnie się poczułem jak przeczytałem stwierdzenie "Ci, którym się podobał są po właściwej stronie." Jakby to była jakaś wojna XD. Teoretycznie nie powinniśmy się czepiać, bo "każdy ma swoje zdanie", ale argumenty tych co krytykują są momentami tak niedorzeczne (CGI, brak fabuły, brak realizmu i kiczowate stroje- bitch please). Część jest zmyślona (jak ilość CGI), część wynika z niezrozumienia konwencji (równie dobrze mogę krytykować filmy Tarantino za brak realizmu i kicz). Poza tym spójrzmy prawdzie oczy, Fury Road jest zajebiste i każdy krytyk to potwierdzi (a ci najczęściej krytykują blockbustery) XD