Naiwność fabuły ogólnie można jeszcze przy odrobinie wysiłku jakoś przełknąć. Wiadomo jakie były tendencje kina akcji w tamtych czasach. Nieskazitelnie dobry bohater, dajemy mu solidny motyw, który doprowadza go do ostateczności, dzięki czemu ten może wszystkich złych "powyzabijać";) Tak robiło się wtedy dziesiątki filmów i luz... ktoś kto nie zdaje sobie z tego sprawy sam sobie szkodzi oglądając to dziś.
No i rozumiem, że od kobiet wtedy w takich filmach nie wymagano zbyt wiele, ale tutaj głupota kobiety głównego bohatera mnie znokautowała.
1. Oddala się od swojego faceta w jakiejś zapyziałej dziurze, bo dziecko chce loda... Dobra..., ale mały wygląda na niemowlaka, albo ja się nie znam na dzieciach... w każdym razie nie wydusił z siebie słowa przez cały film.
2. Uchodzi jakoś ledwie z życiem, po czym za chwilę znów spieprza od swojego faceta, pędzi przez góry i lasy na plażę żeby się... poopalać. Tam znów ją gonią, znów jej się udaje i...
3. ...kiedy jest już w miarę bezpieczna dochodzi do wniosku, że czegoś zapomniała! Krzyczy jakieś imię. Ja już solidnie zdezorientowany oglądaniem jej poczynań od pewnego czasu byłem przez chwilę święcie przekonany, że wróci na tą plaże, żeby poszukać psa, który jej tam uciekł:D Na szczęście chodziło o dziecko... uff.... zapomniałem chwilowo, że jest dziecko w natłoku dynamiki filmu;)
4. Żadne odkrycie.... ucieczka przed motocyklami szosą. No chyba hulajnogą dałoby się w ten sposób ją dogonić przy odrobinie zaangażowania. To była kropka nad "i" i adekwatny finał dla tej roli.
Jak na 20 minut działalności w filmie, muszę przyznać, że skala głupoty niespotykana;)
Pozdrawiam.
"Wiadomo jakie były tendencje kina akcji w tamtych czasach. Nieskazitelnie dobry bohater, dajemy mu solidny motyw, który doprowadza go do ostateczności, dzięki czemu ten może wszystkich złych "powyzabijać";) Tak robiło się wtedy dziesiątki filmów i luz."
Tyle, że Mad Max 1 jest najlepszym filmem z gatunku "samotny mściciel" jaki w życiu widziałem, no może poza "The Unforgiven" Eastwooda. Chyba głównie ze względu na grę aktorską Gibsona- pod koniec filmu po prostu kipi z nienawisci :)
Sorry, zapomniałem, z najlepszym filmem z gatunku "samotny mściciel" jest "Taxi driver" z 1976. You're talking to me?
Skąd niby miała wiedzieć ze ją śledzą.Zresztą ty po takie przygodzie pewnie chodził z tatusiem pod rękę do koca życia.To Max popełnia błąd że jej pozwala a mógł mieć więcej wyobraźni bo był najbardziej doinformowany w sprawie gangów