Według mnie ten film można porównać do "Matrixa" gdyż podobnie jak dzieło braci Wachowskich jest obrazem rewolucyjnym, który wyznaczył nowy trend w historii kina akcji. Matrix był filmem naszpikowanym efektami specjalnymi jak żaden wcześniejszy a przez jego sukces odczytano chyba opacznie, że tak teraz trzeba kręcić filmy. Nie ważna fabuła logicznie napisany scenariusz i tak 90% sukcesu to odbiór audiowizualny. Prześcigano się w ilości digitalizowanych scen wybuchów, miazgi i demolki w każdej kolejnej produkcji było tego więcej. W ostatniej dekadzie tak dużo, że aż się w oczach mieni i z kina wychodzi się często z bólem głowy.
W nowym Mad Maxie też są efekty i nie mało ich, ale tym razem nie są tylko po to by przyćmić dotychczasowo wyprodukowane tego typu sceny nie po to by nas oszołomić ale po to by jak najwierniej oddać furię na drodze w post apokaliptycznym świecie. W tym filmie reżyserowi udało się to czego nie potrafili dokonać w zdecydowanej większości jego koledzy po fachu tworzący w okresie po Matrixowym. Okiełznał całą tę współczesną technologię dygitalizowanej realizacji i wziął z niej dokładnie tyle ile potrzebował by wykreować świat, którego wizję nosił w sobie przez całe swoje zawodowe życie. Świat, który jest jego dzieckiem.
Choć wychowałem się na poprzednich filmach George'a Miller'a o Mad Maxie i są dla mnie kanonem klasyki. Choć porównywałem do nich wiele razy wiele współczesnych obrazów na tym forum również to porównania z "Fury Road" nie wytrzymują. Najnowsza odsłona antologii pokazuje jak bardzo musiał ograniczać się Miller w 1979 r. tworząc "Mad Max" i jak długo musiał czekać na to by technika wreszcie pozwoliła zrealizować jego wizję. Po obejrzeniu filmu jestem mu wdzięczny za tę cierpliwość i gratuluję mu wytrwałości w dążeniu do celu. Stworzył obraz, który na pewno utrwali się w pamięci na wiele lat nie tylko fanów serii, ale i każdego wielbiciela bezkompromisowego kina akcji.