Jakiś taki bez wyrazu ten film. Gra aktorska i dialogi-głupotatragedia, a naiwność i głupota głównych
bohaterów zasługuje na specjalną nagrodę. I wogóle ten Marz, czy jak mu tam było, latał po tym lesie
jak jakaś małpa, a główna bohaterka krzyczała mając zamknięte usta. Końcowa piosenka, wymiata.
Jednym słowem kiepsciutko.