Ale jestem jednak daleki od zachwytu, niestety. Chwilami film rzeczywiście przejmujący, jednak generalnie trudno nazwać go odkrywczym czy super oryginalnym. Sama fabuła nie obfituje w jakieś nieoczekiwane zwroty akcji (może poza powrotem męża Maleny do miasteczka), więc i napięcie nie jest wielkie. Ogólne przesłanie brzmi następująco: uroda powoduje zawiść u osób tej samej płci a u przeciwnej - niepohamowaną żądzę. Czyli - nic nowego w kinie.
Liczyłem na nieco więcej głębi w tym filmie, jednak okazał się on być jedynie pięknie nakręconym melodramatem o niespełnionej miłości. Świetne zdjęcia i kapitalna jak zawsze muzyka maestro Ennio Morricone są niewątpliwymi atutami i podnoszą wartość tego filmu jako dobrze oglądającą się produkcję. Ale niewiele ponadto.
Mimo że film mnie nie zachwycił, uważam, że jest dość dobry. Sama postać chłopca jest urocza, a jego problemy związane z dojrzewaniem przedstawione w realistyczny sposób. Natomiast Monica to głównie piękna kobieta, nie ma więc co zbytnio rozwodzić się na temat jej gry aktorskiej. Poza sceną ataku na rynku, nie miała okazji się wykazać. Przez cały film chodzi i "wygląda". Temat na scenariusz ciekawy - taka bajka z morałem, socjologiczny obrazek. Denerwowali mnie jednak karykaturalni rodzice chłopca, adwokat i jeszcze kilku innych zbyt rozwrzeszczanych bohaterów - psuli nastrojowy odbiór.