Monika dosyć wtórna, oczywiście w momentach, w których w ogole grała. W irreversible widac duzy postep, jesli chodzi o odgrywanie scen upokozenia (porownajcie z tamtejszym gwaltem - ta sama szkola, ale doprowadzona juz do perfekcji). Niby zabawny i banalny we włoskim stylu, ale przetrawiony juz w po hollywoodsku. Slowiem, czuc juz ten powiew zgnizlizny z "fabryki snow". Cytujac mojego forumowego kolege: "do dobrego jedzenia ktos wsypal garsc piachu", dodam ze dosc spora. Choc i bez tego piachu dalbym max 7/10, a tak daje 5/10. I tak chyba naciagnalem.