Nieznosny jest ten film. Taki 100procentowy naturalizm raczej sie nie sprawdza w kinie. U Smazowskiego bylo tylko kilka mocnych scen ale napiecie i zmiazdzenie towarzyszyly mi przez wiekszosc seansu "Wolynia". Podobnie w "Idz i patrz". Oba filmy ponadto uzyly metafizyki, zeby przelamac te wszechogarniajaca trwoge i okropienstwa wojny. "Syn Szawla" zamazywal okrutna codziennosc, ktorej ogarniecie wykracza poza ludzkie mozliwosci.
"Malowany ptak" jako dzielo literackie bylo potrzebne, moze zeby uzmyslowic jak pietrowym pieklem jest wojna. Pobudek do ekranizacji nie rozumiem. Widac nawet Czechom sie czasem piwo wazy