Meryl jest w filmie jak na lekarstwo. W zasadzie można uznać, że jej nie ma.
Młoda Donna jednak robi robotę. Naprawdę, świetna rola.
Po seansie nie mam wrażenia odgrzewanego kotleta. Ani ciągnięcia filmu na siłę.
Film jest inny, a zarazem ma ten sam klimat. Jest przeuroczy.
Z kina wychodzi się tanecznym krokiem, z uśmiechem na ustach i... rozmazanym tuszem :)
Po co spoilerujesz? Właśnie pokazałeś/pokazałaś idealny przykład jak spieprzyć efekt zaskoczenia... Brawo ty...
Bo:
a) i tak jest o tym mowa już w połowie tematów na forum
b) nie ma to zasadniczo większego znaczenia w filmie. W zasadzie w ogóle go nie ma.
c) zapewne jedynym powodem, dla którego nie umieścili tej informacji w trailerze była obawa, że brak Meryl będzie oznaczać mniej widzów. I pewnie mieliby rację.
Nagroda dla największego spoilerowego dupka roku wędruje do ciebie. Ja już film widziałam, ale sporo osób ta informacja napsuje krwi i odbierze część przyjemności z oglądania filmu. Tak ciężko kliknąć na oznaczenie spoilera? Mowa o śmierci Donny jest ale w dyskusjach, a nie chamskie rzucanie tej informacji w tytule tematu. Dla filmu ma duże znaczenie to, że Donna nie żyje. Jej śmierć i żal po niej jest osią fabuły. Co do mniejszej ilości widzów... Wystarczy obejrzeć fragment z piosenką "When I Kissed The Teacher" i fani pierwszej części są kupieni.