Dokładnie , miałem tą samą myśl zaraz po seansie. Ale jest jednak strasznie dużo mocnych punktów. Uwielbiam Oldmana i tutaj też nie zawiódł. Chociaż nie pobił wybitnych ról z "Draculi", Normana z "Leona zawodowca", czy Jackie'go ze "Stanu łaski", to jednak zagrał świetnie! Drugi plan też mistrzowski, ale "oskarowo" wyróżniłbym kreację Amandy Seyfried! Ona się przeniosła w czasie. Z oświetleniem pojechali po bandzie. Prześwietlenia w jasnościach i totalna czerń, gdzie jeszcze można było jechać półcieniem. Dźwięk jak z drewnianego małego pomieszczenia łapanego z pogłosem. Niby monofonicznie? To wkurza, ale w połączeniu z pracą kamery i scenografią przenosi widza w czasie i w dziwny sposób rekompensuje.
Ja tu widzę, kilka nominacji do Oskara i dwie statuetki do zgarnięcia ;)