Białoruska reżyserka Sasha Kulak splata dokument z elementami eseju filmowego i performansu. Tytułowa "mara" to duch nawiedzający ludzi w czasie snu; przynosi zarówno koszmary, jak i marzenia senne; może budzić strach, ale też nieść nadzieję. Nosząca biel i czerwień tajemnicza postać w masce przemierza szerokie arterie Mińska w czasie... Białoruska reżyserka Sasha Kulak splata dokument z elementami eseju filmowego i performansu. Tytułowa "mara" to duch nawiedzający ludzi w czasie snu; przynosi zarówno koszmary, jak i marzenia senne; może budzić strach, ale też nieść nadzieję. Nosząca biel i czerwień tajemnicza postać w masce przemierza szerokie arterie Mińska w czasie protestów w 2020 roku. Może wyszła prosto ze snu, a może to panująca wokół przemoc zakrzywia rzeczywistość? Na ulicach trwają łapanki, zamaskowane zakapiory porywają protestujących prosto z chodników, wrzucają do furgonetek. Reżyserka towarzyszy głównie kobietom: w każdym wieku, z dziećmi na rękach. Niektóre zagadują uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy OMON-u, jawnie się z nich naigrywając: "chłopcy, nie wstyd wam przed mamą?". Kamera momentami odrywa się od ziemi, płynie, obraca, pokazuje świat do góry nogami, szukając na oczach widzek i widzów swojego języka do opowiedzenia historii przemocy. czytaj dalej