Filmowy by wyszło to na dobre, przede wszystkim zyskał by szybsze tempo. Cała postać Elżbiety robi za taka zapchaj dziurę, nic ciekawego nie wnosi do filmu. Spokojnie inne postacie mogły ja po prostu tylko wspominać, a sam film skończyć się w scenie ucieczki do Anglii.
W ostatnich scenach zwróćcie tez uwagę na przemianie bohaterek. Minęło niby 25 lat, Margot wystylizowana na o wiele starsza i grubsza kobietę. Zmarszczki na twarzy i wystrzępione włosy. Natomiast Sairose tak jak była na początku tak jest i na końcu, piękna i młoda. Żadnego siwego włoska, ani jednej kurzej łapki.