PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=644408}

Marina Abramović: artystka obecna

Marina Abramovic: The Artist Is Present
2012
7,7 11 tys. ocen
7,7 10 1 10743
7,7 20 krytyków
Marina Abramović: artystka obecna
powrót do forum filmu Marina Abramović: artystka obecna

Jakie to przykre, że ludzie muszą spać na podłodze i stać w kolejkach godzinami, żeby tak po prostu spojrzeć w oczy drugiej osobie. Bez fałszu, bez udawania, bez słów. Czy na pewno muszą? To chyba element ludzkiej pychy, że szukamy sobie wyjątkowych okazji (wystawa, performance), żeby zatrzymać się i po ludzku, z miłością spojrzeć sobie w oczy.

ocenił(a) film na 10
Szosasucha

Myślę, że to taki nieszkodliwy rodzaj pychy. Dokładnie z takich samych powodów ludzie zrobili by wiele aby pojechać na mundial. Można potem twierdzić "byłem tam", gdy wydarzenie będzie przywołane. Moim zdaniem nie jest to przykre, to normalne, ludzkie. I oczywiście trzeba dodać, że to nie znaczy, że patrzenie w oczy lub patrzenie jak ktoś kopie piłkę jest nieciekawe. Wszystko jest ciekawe.

Moim zdaniem zamieszanie z kolejką nie jest też ważne dla performance'u Mariny. Znaczeniem performance jest proces myślowy, który rodzi się w głowie obserwatora. Odbiorca nie jest na krześle, ale patrzy na sytuację. Tylko w ten sposób można doświadczyć i zrozumieć przekaz. Człowiek na krześle jest tak naprawdę rekwizytem, chwilową dekoracją. I może nawet to był większy powód kolejki niż potrzeba spojrzenia w oczy. Potrzeba wyjścia na scenę, pokazania się przed publicznością. Wiele znaczeń można odczytać.

Jak dla mnie genialny film!

ocenił(a) film na 9
arrec

Człowiek na krześle jako dekoracja i rekwizyt. Ta myśl poszerza mój odbiór filmu. Co do całej wystawy, czyż sama Marina nie zdradza w którymś momencie swoich pobudek do kreacji ? Mówi o trudności tworzenia rzeczy pozornie prostych i w pierwszym poznaniu nic nie znaczących. Pod koniec filmu miałem mieszane uczucia co do wystawy, ale rzecz niesamowicie ciekawa i warta uwagi.

użytkownik usunięty
Szosasucha

Ja z kolei myślę, że to nie kwestia pychy. Wielu z tych ludzi wiedzionych było pewnie ciekawością, chęcią wzięcia udziału w niecodziennym spektaklu, perspektywą osobistego spotkania z kontrowersyjną artystką, ale ja nie widziałabym w egoizmie głównego czynnika. Zgadzam się z przedmówczynią, że to ludzki odruch, a ponadto niewiele osób ma odwagę spojrzeć w oczy, otworzyć się, nawiązać wieloznaczną intymną relację z osobą z kręgu znajomych, przyjaciół, rodziny. Niełatwo o maksymalne zrozumienie i zaufanie do kogokolwiek, każdy sobie zostawia furtkę chroniącą newralgiczne ,,ja". W realnym świecie raczej rzadko się zdarza metafizyczny ultraosobisty kontakt z przypadkową osobą w przypadkowym miejscu, np. w klubie, tramwaju. Ja rozumiem ludzi, którzy w emocjach i wzruszeniu zapominali o reszcie świata i zgadzam się, że to sugestywny wspaniały film, a fanką dokumentów ani różnych przejawów sztuki współczesnej nie jestem.