Jestem świeżo po seansie i muszę przyznać, że zaczarował mnie ten film! Zaczęłam oglądać od niechcenia i totalnie wsiąkłam. Stare wersje "Markizy Angeliki" oglądałam jak byłam mała, ale niewiele z tych filmów rozumiałam, oglądałam te filmy nie po kolei i często niedokładnie, więc też za bardzo nie rozumiałam fabuły. Do tej wersji z 2013 roku podeszłam dosyć sceptycznie, bo wiadomo jak to z remakami bywa - najczęściej są gorsze od oryginałów. Tutaj natomiast jestem mile zaskoczona i totalnie zachwycona tym filmem! Główni bohaterowie zagrali niesamowicie, Nora Arnezeder rewelacyjnie wykreowała przemianę swojej bohaterki. Film trzyma cały czas w napięciu, nie był tak przejaskrawiony i cukierkowy jak stare wersje. Był wzruszający, ale nie ckliwy, romantyczne sceny idealnie przeplatały się ze scenami budującymi wartką akcje.
A co do sceny łóżkowej, była ona przedstawiona w tak hipnotyzujący i zmysłowy, a zarazem piękny i subtelny sposób, że nie sposób było oderwać chociaż na moment wzroku. No i aktor odgrywający rolę Hrabiego de Peyraca miał w sobie coś takiego, co sprawiało, że mimo swojej pozornej brzydoty, stawał się niesamowicie męski i atrakcyjny. ;)
Dziś - właśnie przed chwilą - skończyłam oglądać powtórkę filmu na TVP2, i tylko upewniłam się w przekonaniu, że film jest wspaniały i na pewno jeszcze nie raz do niego wrócę. :)