Rzeczywiście historia Marleny Dietrich opowiedziana w filmie została skrócona i ograniczona do ważniejszych epizodów i zdarzeń w jej życiu. Nie mniej jednak film trwa troszkę ponad 2 godziny i gdyby chciano zekranizować całe jej życie, należałoby lepiej nakręcić serial. Podobno Niemcy nie przepadali za Marleną za to że wyjechała z ojczyzny, ale Vilsmaier, który sam jasno i wyraźnie mówi co myśli o nazizmie ( chocby jego słynny Stalingrad ), dokładnie pokazuje dlaczego tak zrobiła. A Marlena, cóż raz krucha i zagubiona, gdzie indziej zimna i wyrafinowana, a dla wielu po prostu puszczalska dziwka. I pewnie dlatego te kontrasty ( należy dodać jeszcze homoseksualizm, egoizm ) czynią jej życiorys bogaty i ciekawy dla filmu, prasy, ludzi. Problem tylko czy Dietrich znalazła w swoim życiu spełnienie...