2 odcinki... to ja już bym się przemogła i obejrzała :D
Mark Watney umilał sobie czas m.in. "gównianymi programami z lat siedemdziesiątych", książkami Agathy Christie oraz muzyką disco. Można? Można :P

Tak, nie jest może intrygujące ani zaskakujące, ale... sama książka (pomimo że to akurat fikcja) ukazuje wyjątkową potęgę ludzkiej pomysłowości i inteligencji, niczym w przypadku np misji Apollo 13. Ilekroć Mark wpada w tarapaty zastanawiasz się jak u licha się wyliże z tego. I to jest niezwykłe. Chociażby dlatego warto sięgnąć po tę książkę. Poleciałabym też książkę Lovella o Apollo 13, choć nie wiem czy lubisz czytać o misjach kosmicznych. :)

Pytasz, czy lubię czytać o misjach kosmicznych...
Powiem tak, że całkiem sporo już się o nich naoglądałem i to takie naprawdę dobre dokumenty. Musisz bowiem wiedzieć, że u mnie kanały BBC Earth, Discovery Science i National Geographic, to podstawa, bez której telewizor mógłby pójść zdobić okoliczny śmietnik ;)

"2 odcinki... to ja już bym się przemogła i obejrzała :D"
Haaa ! Tutaj to się dopiero poznaje siłę charakteru, przez jakieś 6 lat obejrzeć 118 odcinków, bez dwóch ostatnich ;p
No nie każdy by tak umiał !
...ewentualnie nie każdy byłby tak głupi ;))

Wracając jednak na chwilę na nieco poważniejszy ton, to dokładnie to mnie fascynuje, to jak człowiek jest w stanie dawać sobie radę w trudnych sytuacjach - czasem wydawałoby się beznadziejnych. I jak bardzo wtedy nasz umysł potrafi wskoczyć na poziom myślenia, który jest w stanie dokonać rzeczy niezwykłych, to dochodzi tu też wola przeżycia. Czytałem jednak ostatnio, że działanie pod presją niekoniecznie daje lepsze rezultaty. Mówi się wręcz wprost i potwierdza badaniami, że wyraźnie lepiej człowiek jest w stanie myśleć, gdy słucha muzyki i to tak konkretnie, która sprawia mu ogromną przyjemność.
Skoro więc mówisz, że Mark - już pal licho jakiej muzyki, ale ją słuchał, więc można powiedzieć, że świadomie lub nie, ale wiedział co robi :) A dodatkowo czytanie bardzo mu orwierało myślenie i wyobraźnię, niż gdyby tylko miał pogrążać się w zadumie nad swoim beznadziejnym położeniem i ewentualnie jakieś nowenny pompejańskie odmawiać ;)

Z tym że z książek więcej się dowiesz. A w ogóle w TV rzadko kiedy coś ciekawego, nawet na kanałach wspomnianych przez Ciebie, choć też je lubię. Astronautyki malo. W sumie rzadko oglądam TV. Wybredna jestem, wiem :]
Polecam też książkę "Porażka nie wchodzi w grę" Gene'a Kranza - na pewno znasz, legenda NASA. Oraz filmy fabularne np. "Pierwszy krok w kosmos", oraz "Gagarin". Tak to trochę bieda w tym zakresie, a szkoda bo temat niezmiernie ciekawy i inspirujący.

Watney'owi życie uratowała jego wiedza, pomysłowość, trzeźwe myślenie, no i dystans do sytuacji w jakiej się znalazł. Oraz - a nawet przede wszystkim - po prostu zwykła wola przetrwania. Wszystko to wspomagane muzyką z kolekcji komandor porucznik Lewis :P

Coraz bardziej mnie fascynujesz, wiesz? ;D Wybredna Julio ;p
Nawet nie wiesz, jak uwielbiam takie poczucie humoru, jakie masz :)
I faktycznie, tych dobrych programów jest bardzo mało. No ale czasem da się coś wyłowić, choć nie ukrywam, że to kropla w morzu moich potrzeb.
No tak, wiem, wiem... polecane przez Ciebie książki mi to wynagrodzą z nawiązką ;p
Wiedz, że notuję te kolejne tytuły, który wymieniasz.
Spróbowałbym nie, co nie? ;)

Juz bez przesady, ja piszę normalne rzeczy, nie widzę w tym nic niezwykłego... Hahaha. A pożartować lubi chyba każdy czasem. W każdym razie, chcesz to przeczytaj/obejrzyj tytuły które poleciłam, a mam nadzieję że się spodobają!

Oj wiesz..., "czasem"? - wiadomo. Póki co jednak co wypowiedź starasz się choćby w jakimś jednym zdaniu przemycić jakiś żart, a już nie jest takie oczywiste, że każdy tak ma ;p
A uwielbiam to dlatego, bo idealnie mi odpowiada taka konwencja ;D gdzie jest pewność, że mamy do czynienia z kimś, kto z natury jest taki, a nie że tylko "czasem" zdobędzie się na żart ;p - jakkolwiek może być to mój mylny odbiór Ciebie, za który przepraszam ;)

Nic się nie stalo, ale po prostu niekiedy piszesz dziwne rzeczy, jak gdyby zwykłe żartowanie było czymś niezwykłym... :o Chyba powinnam być bardziej poważna (teraz to nie żart). I tyle o tym. :]
pozdrawiam

witam cię Julcia :) co u ciebie ?

Eh, tobie się jeszcze nie znudziło...

a czemu miałoby mi się znudzić? lubię cię :)

Jest ok, choć wydaje mi się że za dużo zdradzili jak na początek. Porównując chociażby pierwsze dwa zwiastuny np. Interstellar, tam budowało się ciekawość i napięcie.
Hab trochę inaczej mi się wyobrażał :) jest taki wieeelki. Do Matta się przyzwyczaiłam. Mark zamiast prowadzić dziennik będzie się nagrywał, właściwie było jasne że inaczej pokażą jego 'przemyślenia'. No i nie będzie alfabetu Morse'a, to też było raczej oczywiste. :) Hmm ogólnie nieźle, czekam na kolejne virale tudzież zwiastuny.

Czekam z niecierpliwością :)

Niezły, ale cos mi tu zajeżdża za bardzo Interstellarem.

Według mnie dobrze się zapowiada. Ciekawe czy się zawiodę. Zobaczymy w Październiku.

Kobieta w kosmosie, smiech na sali.... nawet nie w kosmosie, ale na marsie... niezle, naprawde niezle.