Myślę, ze przekaz mają taki: jesteś Bogiem i możesz osiągnać wszystko... (końcowa scena to podkreśla) acha, a krzyż to zwykly kawałek drewna na rozpałkę. To nawet Sandra Bullock w Grawitacji zaczyna się modlić w obliczu śmierci, co prawda nieskładnie jak ateista przyparty do muru, ale jednak. Film ma zmarnowany potencjał o nawiązaniu relacji człowieka (w sytuacji po ludzku beznadziejnej) z Bogiem.