Dwie rzeczy mnie nurtują.
Pierwsza: facet potrafi zrobić praktycznie wszystko z niczego, a nie potrafił przyczepić anteny, która się urwała, by odzyskać łączność z ziemią?
Druga: facet przez rok czasu żywi się połową ziemniaka na dobę - czyli staje się chodzącym, półżywym szkieletem. A mimo to, ma siłę podnieść kadłub, który waży 400 kg? Rozumiem, że na Marsie jest mniejsza grawitacja, ale bez przesady.
Może się czepiam, ale... :-)