Darek Wolski zrobił to co umie najlepiej :) piekne zdjecia, czasem sie zastanawiasz jak ekipa filmowa doleciała na marsa :) jest humor, jest dreszczyk emocji, jako fan SF jestem na tak, szkoda ze tak malo wychodzi filmów dla nas :) 8/10
Trudno oczekiwać żeby czynności zapewniające przeżycie trwające dosłownie w czasie rzeczywistym (seansu) miały być niedramatyczne!?
Nie było wg mnie sztucznego dramatyzowania.
A MarsJanin? - właśnie tracił na dramatyzmie.
Ale to kwestia historii, trochę też obrazu i muzyki. A może Marsa? - niewykluczone że to jednak nudna planeta... ;-)
Jak dla kogo nudna. Ja jestem takim pasjonatem astronomii, że chętnie oglądałbym transmisję z podróży łazika Curiosity, chociaż nie ma nic ciekawego w oglądaniu mijanego piasku i skał.
Jeśli chodzi o to dramatyzowanie. Ja po prostu nie przepadam za filmami katastroficznymi takimi jak 2012 czy San Andreas (z 2015). A właśnie grawitacja miała cechy tych filmów
Ha, no właśnie tego mi brakowało - tych mozolnych odkryć i suspensu rodem z Odysei 2001. Ale taki film za długo by trwał a krótki - czyli to co dostajemy w kinie - nie smakował tak dobrze. Być może to dla sztuki filmowej nie osiągalne i trzeba wrócić do książki?
Szalone jest zrównanie Grawitacji z 2012! Niektóre dzieła 'katastrofalne' powinna zmiażdżyć grawitacja czarnej dziury.
Poziom 'Grawitacji' miażdży takie dziełka, to nie ta liga, wg mnie oczywiście.
Dla mnie takie 7 punktów. Film stara się trzymać powieści ale wycięto dużo specjalistycznych wyjaśnień i rozdziałów które skutecznie podnosiły napięcie przy lekturze. Mimo to film mi się bardzo podobał, fajny klimat, zdjęcia w połączeniu z ładnym scorem, humor i spore dbanie o realizm choć nie jest to film równie udany co książka.
Dziś przeczytałem recenzję właśnie z punktu widzenia realizmu - http://www.polskiastrobloger.pl/2015/10/marsjanin-the-martian-2015-astronomiczna -recenzja-filmu-ridleya-scotta.html warto rzucić okiem. Tak czy inaczej Scott zrobił dobry film, ciekawe czy wpadną jakieś Oscary.