1. Marsjanin
2. Interstellar
3. Grawitacja
Blade Runner > Ex Machina.
Mój post dotyczył trzech blockbusterów (Marsjanin, Interstellar i Grawitacja) a nie Ex Machiny.
To chyba logiczne. że w poście pytam o 3 kosmiczne blockbustery ostatnich 3 lat: Grawitacja (2013), Interstellar (2014) i Marsjanin (2015), których wspólnym mianownikiem jest .... kosmos.
Tak brzmi tytuł mojego postu: Marsjanin vs Interstellar vs Grawitacja. To chyba oczywiste o co chodzi.
I nie odniosłeś wrażenia, że dla "masy" dla której film powstał, dużo może wydawać się nie zrozumiałe ?? Mam na myśli, jak on to zrobił, bo w książce jest to dobrze wytłumaczone. Oraz nie drażni Cię, że prze 2/3 czekasz w książce na jego wyprawę przez setki kilometrów, a w filmie tak od, praktycznie przejechał ?? Można było z książki wydobyć dużo więcej.
To tylko film. Każde medium rządzi się swoimi prawami. Film ma ponad 140 minut i wiadome jest, że nie wszystko mogło się w nim znaleźć. W ogóle mi to nie przeszkadza.
1.Interstellar
2...................
3.Grawitacja i na końcu Marsjanin za to że jest płytki jak staw sołtysa.
To film na podstawie książki. Oddaje ducha oryginału.
Interstellar jest głęboki?
Marsjanin to tylko Mac Gyver w kosmosie a Interstellar zmuszał do głębszych przemyśleń.A czytałeś wogóle książkę Andyego Weira?
Czytałem w oryginale. Marsjanin to nie tylko Mac Gyver w kosmosie. To również książka o humanizmie.
Interstellar zmusza do głębszych przemyśleń? Mnie średnio zmusił.
1. "Grawitacja" - bardziej jako spektakl audiowizualny, bo reżyser i operator wykonali świetną robotę (a zwłaszcza ten drugi tymi długimi, płynnymi ujęciami) + film miał fory bo oglądałem go w IMAX i w 3D
2. "Marsjanin" - ponieważ lubię "MacGyvera", a sam film miał charakter lżejszy niż się spodziewałem. Z nastawieniem głównego bohatera i NASA na szukanie rozwiązań dla odkrywanych problemów przypominał mi "Apollo 13" pozbawione nadmiernego patosu i oscarowego zadęcia.
3. "Interstellar" - ponieważ też miał swoje głupoty, ale był jednocześnie tak nadęty. Wszystko opowiadane w patetyczny sposób, wierszyk Caine'a powtarzany z cztery razy. W kulminacyjnej scenie w tesserakcie zmontowanej z podpaleniem upraw Nolan osiągnął szczyt popadając w autoparodię. Wraz z wyjaśnieniem początkowych anomalii i metodologią szukania odpowiedniego punktu w tesserakcie otoczka hard-SF padła całkowicie, a Nolanom udało się paradoks dziadka doprowadzić do mistrzostwa. To ja już wolę "W stronę słońca" z idiotycznym slasherowym finałem.
Mam nadzieję, że w grudniu na pierwsze miejsce wskoczy "Passengers".
Hmmm... ciężko je jakoś sensownie poukładać, bo każdy o czym innym i z innego powodu zasługuje na "achy" i "ochy". Niemniej mój wybór:
1. Interstellar
2. Grawitacja
3. Marsjanin